Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nadmorski krąg krainy w kratę. Na rowerze

Ireneusz Wojtkiewicz [email protected]
Fot. Ireneusz Wojtkiewicz
Za nami wakacji połowa więc pora skoczyć do Swołowa. Wszak to stolica nadmorskiej krainy w kratę, czyli dawnych wsi i osad wiejskich zabudowanych zagrodami o konstrukcji szachulcowej. To to nie tylko muzealna, ale też turystyczno – krajoznawcza wizytówka słupskiego regionu, która latem i o każdej innej porze roku czymś przyciąga gości z bliska i daleka. Głównie imprezami muzealnymi i jadłem z gęsiną na czele.

Tam i z powrotem trzeba będzie nakręcić ponad 30 km, a może nawet 40 km. Co tam, więc ruszam już tradycyjnie spod śródmiejskiego monitora jakości powietrza. Jakoś nie łapie nieprzyjemnych zapachów z najazdu na pobliski Plac Zwycięstwa furgonetek z fast foodami.

Pod Bierkowem będzie jeszcze gorzej, bo tam smród z wysypiska odpadów zwala z nóg. Po drodze, prowadzącej ścieżkami rowerowymi do Al. 3 Maja i dalej w kierunku Darłowa zauważymy, że mimo planów i obietnic nic się tu nie dzieje dla poprawy organizacji i bezpieczeństwa ruchu. Nadal nie ma planowanej, lewostronnej (w kierunku Darłowa) ścieżki rowerowej, łączącej Al. 3 Maja ze śródmieściem bez potrzeby robienia slalomów pomiędzy przeciwległymi chodnikami i skrzyżowaniami. Najtrudniej pomiędzy rondami u zbiegu Al. 3 Maja z ul. Chrobrego oraz ulicami Wazów i Leszczyńskiego. To pierwsze trochę większe od kosza na śmieci. Parodia nie rondo, takie barachło słupskiej infrastruktury komunikacyjnej, na którym ani rowerzyści ani inni użytkownicy nie czują się bezpiecznie, co widać i słychać nawet podczas krótkiego postoju.

Im bliżej stacyjki rowerowej w Bierkowie (na 9 kilometrze), tym przyjemniej. Stąd daje się nura w Dolinę Moszczeniczki, o której więcej w ramce obok. Przedtem pół kilometra dość stromego zjazdu wedle płotu fabryki przekładni, co też przypomina o dobieraniu odpowiednich przełożeń w rowerowych przerzutkach, aby nic nie było na łeb, na szyję. Wyjazd z tej doliny na 11 kilometrze, za śluzą Moszczeniczki. Za mną kawał niebieskiego szlaku rowerowego, a na 13 kilometrze pod Bruskowem Małym jego rozwidlenie: w prawo polbrukowy, a w lewo bitumiczny, którym jadę pół kilometra do kolejnego rozwidlenia.

Dalej skosem w lewo, jak wskazuje drogowskaz Swołowo Kol. 0,5. Kiedyś była tu utwardzona żużlówka, teraz kamyki strzelają spod kół gdzie popadnie. Trzęsie, że ust nie otworzysz w obawie o przycięcie języka. I tak ponad dwa kilometry drgawek aż do środka wsi Swołowo. W tej drodze zwraca też uwagę istny las napowietrznych instalacji energetycznych. Wyglądamy na potęgę, chociaż nasi decydenci zachowują się jak wysłani z workami po prąd. Nieciekawe wrażenia mam też na parkingu przy wjeździe do Swołowa. Ładny, zadaszony, wyposażony w urządzenia gimnastyczne, ale brak toalety i stojaków na rowery. Poza tym jakoś mało ludnie w pierwszy sierpniowy weekend, a miały być takie atrakcje, jak np. pokazowe kucie konia. W sklepie słyszę, że kowal owszem był, ale konia zabrakło. Tutaj też potwierdzają się spostrzeżenia, że Swołowo się zmienia. Cztery zagrody przechodzą remonty bądź zabiegi rekonstrukcyjne po zmianie gospodarzy.

Wracam jak kiedyś przez Gać, Redencin i Zębowo korzystając z dość ruchliwej szosy bez ścieżek rowerowo – pieszych, wiodącej do Słupska śladem dawnej Drogi Książęcej. To pogranicze gmin Słupsk i Kobylnica. Niewiele się tutaj zmienia na rzecz przysposobienia tego obszaru dla różnych form turystyki, a zwłaszcza rowerowej. Ostatni etap z Zębowa do Słupska wiedzie lasem z duktami utwardzonymi płytami betonowymi i kamieniami otoczakami. Dwa razy ostro hamuję – na widok pięknej wiewiórki i na 26 kilometrze, gdzie dzikie wysypisko stanowi góra opon i znajdujący się na niej pocięty Mercedes A 160 poprzedniej generacji.

Wjeżdżając na 29 kilometrze do miasta na skrzyżowaniu ul. Szpilewskiego, Kołobrzeskiej i Szczecińskiej trudno nie ulec wrażeniu, że jest jak przy wyjeździe: znowu barachło infrastruktury komunikacyjnej na rogatkach Słupska.

Moszczeniczka bywa nazywana rzeką, rzeczką, strumykiem, potokiem i strugą, ale pewnie na ostania nazwa jest najwłaściwsza wszak określa wody płynące na ternie nizinnym a nie górskim. Długa na ok. 10 km, szeroka na podanie sobie rąk z przeciwległych brzegów bez zamaczania. Łączy dwa zespoły przyrodniczo – krajobrazowe, wypływając z Bruskowskiego Bagna i przepływając przez terytorium zwane Doliną Moszczeniczki, która wraz z przyległościami stanowi część obszaru Równiny Słupskiej.

Uchodzi do Wieprzy pod Pieszczem. Obszar krajobrazowo chroniony obejmuje ok. 2 tys. hektarów, będąc ostoją dzikiej zwierzyny, lęgowiskami ptactwa i miejscem występowania rzadkich gatunków roślinności. To także enklawa o wybitnych walorach krajobrazowo - kulturowych, która znajduje się na popularnych trasach rowerowo – pieszych, wiodących przez takie podsłupskie miejscowości jak Bierkowo, Bruskowo Wielkie i Male, Wierzbięcin, Swołowo, Starkowo, Zębowo, Gać i Redencin. Sprzyjają temu nowe trasy rowerowe w gminie Słupsk, a nie bardzo w sąsiedniej Kobylnicy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza