Przed słupskim sądem okręgowym rozpoczął się proces 24-letniego Marcina B., oskarżonego o próbę zabójstwa słupskiego taksówkarza Tadeusza K. Sprawca żałował i przepraszał taksówkarza, ale przyznał się tylko do rozboju, a nie do usiłowania zabójstwa. W sądzie nie chciał nic mówić. Sędzia przeczytał jego wcześniejsze wyjaśnienia.
- Jestem skłócony z żoną i tak sobie chodzę po mieście - mówił po zatrzymaniu bezrobotny ojciec dwuletniego dziecka. - Nic od tygodnia nie było w lodówce. Chciałem coś ukraść. Na chleb. Wahałem się. Nie miałem planu, tylko nóż przy sobie. Przyjechała taksówka. Nie wiem, dlaczego tak drastycznie go pobiłem. Nie myślałem, że mogę go zabić. Dopiero z gazety dowiedziałem się o obrażeniach taksówkarza. Bardzo żałuję. Chciałbym odkupić swoje winy. Chciałbym przeprosić pana Tadeusza.
Zobacz także: Podejrzewany o napad na taksówkarza zatrzymany (wideo)
- To było 4 września o godzinie pierwszej w nocy - zeznawał pokrzywdzony Tadeusz K. - Stałem na postoju przy dworcu. Dostałem z centrali zlecenie na Grunwaldzką 8. Oskarżony stał na chodniku. Wsiadł. Chciał jechać w stronę kościoła. Mówił, że nie jest ze Słupska, tylko z Górki Białostockiej, że przyjechał do kuzynki. Jechaliśmy Grunwaldzką. Jednak życzenia pasażera zmieniały się. Taksówkarz zawracał, kluczył ulicami.
- To jedź pan w prawo, mówił, a na Mochnackiego na parkingu, żebym zawrócił - opowiadał pokrzywdzony. - Nie wiem, co się stało. Czy zostałem uderzony? Ocknąłem się dopiero, gdy jego ręce poczułem na szyi.
Oprócz duszenia było uderzanie w głowę pięścią , nożem. Sprawca wyrwał kluczyki ze stacyjki, gdy taksówkarz chciał odjechać.
- Myślę: trzeba uciekać. Wyskoczyłem z samochodu. On za mną. Przewrócił mnie na ziemię i naskoczył na mnie. Leżałem twarzą do ziemi. Wyrwał mi portfel z kieszeni. Gdzie masz kasę, pytał. Już zabrałeś, mówię. Leżałem cicho i usłyszałem, że się oddala.
Zakrwawiony Tadeusz K. doczołgał się do najbliższego domu. Bezskutecznie dzwonił domofonem. W ostatniej klatce na parterze paliło się światło. Taksówkarz zapukał do okna. Pomogła mu kobieta, która wezwała pomoc.
Tadeusz K. przeszedł operację oczu, miał złamaną podstawę czaszki, pozszywaną głowę, ucho i szyję. Stracił ponad 800 złotych i dokumenty.W październiku 2008 roku Tadeusza K. dwaj młodzi klienci zaatakowali nożem i pistoletem gazowym. Zostali skazani za rozbój.
- To drugi napad na mnie. Tylko tamten to był napad bajka, a ten to prawie morderstwo - stwierdził pokrzywdzony.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?