Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Narzeczeni z Bytowa przenoszą terminy ślubów na wakacje albo jesień. Restauratorzy są załamani

Sylwia Lis
Targi ślubne w restauracji Nad Jeziorem Jeleń.
Targi ślubne w restauracji Nad Jeziorem Jeleń. archiwum
Huczna zabawa jest wykluczona, podróż poślubna również. Pary przekładają śluby na wakacje lub jesień. Uroczystości odbędą się w trakcie tygodnia. Restauratorzy liczą straty.

Niemal dla wszystkich to najważniejszy dzień w życiu. Niestety, uroczystość trzeba przełożyć. Płaczą pary i restauratorzy też.
- Nasz pierwotny termin to 18 kwietnia - mówi Krzysztof Cichosz, który miał mieć przyjęcie weselne w Restauracji Nad Jeziorem Jeleń. - Już przełożyliśmy termin na 8 lipca. To środa. Nie mieliśmy innego wyjścia. W zasadzie wszystko było zapięte na ostatni guzik. Oczywiście jakieś straty będą, trzeba zmienić daty na obrączkach.

Restauratorzy są załamani. Boją się, że pandemia doprowadzi ich do ruiny.

- Straty już są olbrzymie - mówi Agnieszka Kolaszt, właścicielka restauracji Nad Jeziorem Jeleń w Bytowie. - Pary przekładają śluby. Głównie na wakacje i jesień. Ci z czerwca też mają plan B i rezerwują późniejszy termin. Oczywiście w grę wchodzą tylko dni w ciągu tygodnia, nie weekendowe. Trudno powiedzieć, co będzie z komuniami. W tej chwili zupełnie odmówiono uroczystości urodzinowe, osiemnastki, rocznice ślubu. Tych nie będzie w ogóle. Sytuacja jest dramatyczna, mieliśmy też dochód z restauracji, ale ta teraz w ogóle jest zamknięta.

W restauracji „Nad Jeziorem Jeleń” w Bytowie kolejny raz odbyły się minitargi ślubne, z udziałem par młodych i nie tylko. Zobacz fotorelację z wydarzenia. Zobacz także: Targi ślubne w poprzednich latach

Targi ślubne w restauracji "Nad jeziorem Jeleń" (zdjęcia)

W podobnym tonie wypowiada się Jarosław Rahn, właściciel restauracji Jaś Kowalski.

- Od 14 marca restauracja jest nieczynna - mówi Jarosław Rahn, właściciel restauracji Jaś Kowalski w Bytowie. - Przed paroma dniami uruchomiliśmy sprzedaż na wynos. Od godziny 12 do 17 próbujemy coś sprzedawać, ale jest to 10 procent tego, co wcześniej. Zwracamy zaliczki za wszystkie imprezy. Dowozimy jedzenie do ośrodka leczenia uzależnień, ale to też w ograniczonym zakresie. Wcześniej było tam około 30 pensjonariuszy teraz 14. Z tego nie da się utrzymać. Nastawiamy się na to, że te dwa, trzy miesiące, w zależności od wsparcia, które gdzieś ma się pojawić, przetrwamy.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza