Przypomnijmy, Marzena T. na początku stycznia zostawiła w wózku dziecko w bramie kamienicy przy ul. Kołłątaja, gdzie mieszka jej rodzina. Krewnych o fakcie miała zawiadomić SMS-em, ale do dziecka nikt nie wyszedł.
Policję zaalarmowali przechodnie, którzy znaleźli płaczącego w wózku malca. Funkcjonariusze, którzy przyjechali na miejsce, malucha odwieźli do szpitala. Szczęśliwie po wstępnych badaniach okazało się, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
- Szybko ustaliliśmy dane członków rodziny (pielęgniarki w wózku znalazły książeczkę zdrowia dziecka - dop. red.) i skontaktowaliśmy się z nimi. Malcem zaopiekowała się babcia - mówi Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji.
- Zebrany materiał dowodowy wskazuje, że matka, zostawiając synka bez opieki, popełniła przestępstwo. Sprawą zajmie się teraz prokuratura.
Jak powiedziała nam wczoraj zastępca prokuratora rejonowego Sylwia Knapik, akta sprawy nie trafiły jeszcze do prokuratury.
- Kiedy wpłyną, zapoznamy się z nimi i nadamy sprawie bieg - mówi.
Za narażanie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia grozi nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
Prawnym opiekunem pozostawionego dziecka jest babcia, bo matka nie ma jeszcze 18 lat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?