Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasze pogranicze po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Przemytnicy, polityczne incydenty (ZDJĘCIA)

Andrzej Gurba
Andrzej Gurba
Nasze pogranicze po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Przemytnicy, polityczne incydenty
Nasze pogranicze po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Przemytnicy, polityczne incydenty Archiwum
Straż Graniczna jako formacja została powołana w marcu 1928 roku przez prezydenta Ignacego Mościckiego. Zastąpiła Straż Celną i dotychczasowy system ochrony granicy państwowej opartej na cywilnej służbie. Sytuacja polityczna była trudna, a granica niespokojna, tak zachodnia, jak i południowa. Na granicy potrzebna była więc uzbrojona służba mundurowa z dosyć szerokimi kompetencjami.

Walka z przemytnikami

Do zadań Straży Granicznej należało: niedopuszczenie do nielegalnego przekroczenia granicy i przemytnictwa towarów oraz do nielegalnego ruchu towarowego i osobowego na wodach granicznych; zapobieganie naruszaniu granicy państwowej i strzeżenie nienaruszalności znaków i urządzeń granicznych; śledzenie i ujawnianie naruszeń obowiązujących przepisów o granicach państwa; dokonywanie kontroli paszportowej na punktach przejściowych; wykonywanie innych zarządzeń władz administracji ogólnej wynikających z ustaw o granicach państwa.

Incydenty za sprawą Niemców

Ze względu na wzrost zagrożenia ze strony hitlerowskich Niemiec i liczne incydenty o charakterze politycznym na „płonącej granicy”, władze polskie zmuszone zostały pod koniec lat trzydziestych, do zaostrzenia przepisów i wprowadzenia szeregu ograniczeń w pasie nadgranicznym.

Poległym policjantom i pogranicznikom (wideo, zdjęcia)

W 1938 roku opracowano projekt nowej ustawy o Straży Granicznej. Podporządkowywał on oddziały Straży Granicznej w sprawach związanych z obroną państwa, władzom wojskowym, poszerzał zakres współpracy formacji z wojskiem, upodabniał przepisy dyscyplinarne oraz stopnie strażników do żołnierzy i oficerów WP. W tym kompleksie zagadnień Straż Graniczna podlegać miała Generalnemu Inspektoratowi Sił Zbrojnych. W razie ogłoszenia mobilizacji stawała się częścią sił zbrojnych państwa. W kwietniu 1938 roku zmieniono nazewnictwo jednostek organizacyjnych Straży Granicznej na odpowiadające strukturze wojska. Nazwę: Komenda Straży Granicznej zmieniono na Komenda Główna Straży Granicznej. Wprowadzono stanowiska dowódców komend okręgowych, obwodowych, komisariatów i placówek granicznych.

W chwili najazdu armii niemieckich na Polskę placówki Straży Granicznej pełniły ważną rolę informacyjną w stosunku do jednostek taktycznych w terenie oraz opóźniały ruchy oddziałów niemieckich. Po wykonaniu zadań podstawowych na granicy włączyły się do zadań bojowych w głębi kraju. Wspierając jednostki liniowe dzieliły ich losy wojenne

Dziesięć małych placówek granicznych

Wróćmy jednak do początków straży granicznej. Wśród kilku inspektoratów straży granicznej działał też Pomorski Inspektorat Straży Granicznej z siedzibą w Czersku, a następnie w Bydgoszczy. Podlegało mu pięć inspektoratów granicznych, w tym chojnicki, który obejmował m.in. dzisiejszy teren gminy Lipnica. Miał do ochrony granicę o długości 162 kilometrów.

- W latach 1928-1930 chojnicki inspektorat składał się z czterech komisariatów: Prądzona, Kamień, Zielona Chocina, Chojnice i jednego podkomisariatu Dolne Ostrowite. W wyniku zmian dokonanych w 1930 r. w miejsce zlikwidowanego podkomisariatu Dolne Ostrowite utworzono nowy komisariat Borzyszkowy. Zmieniono nazwę Komisariatu Prądzona na Komisariat Brzeźno oraz Zielona Chocina na Komisariat Konarzyny. Komisariat Borzyszkowy utrzymał się do 1937 roku, kiedy zastąpił go nowy Komisariat Lipnica - mówi Andrzej Szutowicz, historyk i regionalista, który przygotował kilka opracowań poświęconym strażom granicznym.
Każdy komisariat miał do ochrony odcinek od 20 do 35 kilometrów. Pracowało w nim od 40 do 80 osób.
Na terenie dzisiejszej gminy Lipnica było aż 10 małych placówek granicznych, które podlegały komisariatom. Znajdowały się one w: Borzyszkowach, Skoszewie, Prądzonce, Wojsku, Gliśnie, Zapceniu, Brzeźnie Szlacheckim, Łąkiem, Brzozowie i Wierzchocinie.

Praca pograniczników nie była łatwa

Praca pograniczników nie była łatwa. Placówki nie były dobrze wyposażone. Broń, szczególnie w pierwszym okresie, to była jeszcze pozostałość po pierwszej wojnie światowej. Wielu Polaków mieszkających przy granicy szukało pracy w Niemczech. Nielegalnie przekraczali więc granicę. Przypomina o tym w swoim opracowaniu Andrzej Szutowicz. - Nadszedł rok 1938 , był on na granicy przebiegającej przez Gochy dość niespokojny. Duże bezrobocie powodowało, że wzrosło nielegalne przekraczanie granicy w celach zarobkowych. Niestety, na granicy nierzadko rozlegały się ostrzegawcze strzały, ale determinacja ludzi głodnych powodowała, że strzały nie odstraszały. Władze pod względem zwalczania bezrobocia nie znalazły skutecznego rozwiązania. Było to dziwne postępowanie ,gdyż ościenne Niemcy potrzebowały rąk do pracy, szczególnie do sezonowych prac w polu - pisze Szutowicz. - Dla przykładu 20 kwietnia 1938 roku siedem strzałów oddali strażnicy z Placówki I Linii Łąkie, zatrzymując wtedy około 34 powracających z Niemiec polskich robotników sezonowych. Wracali do kraju, gdyż skończyły się wiosenne prace w polu. Pochodzili oni z miejscowości przygranicznych: Borowego Młyna , Upiłki, Prądzony, Kobylich Gór.

Prądzonka - ostatnie dni przed wojną

Władysław Stanisławski w artykule "Prądzonka i okolice" wspomina graniczną placówkę w tej miejscowości, w której znajdowało około 15 domów, a w zasadzie jej ostatnie dni przed atakiem hitlerowskich Niemiec. - Placówka graniczna znajdowała się w domu rolnika Ostrowskiego. Mieściła się w drewnianym budynku, krytym papą. W placówce tej służbę pełniło sześciu strażników: kierownik – Feliks Edel oraz Adam Kopeć, Zak, Woźniak, Ludwik Rydzewski i Stanisław Konwiński. W Prądzonce nie mieszkał ani jeden Niemiec. Był to przypadek rzadki w tych okolicach - czytamy w artykule -Pewne światło na ostatnie chwile strażników w Prądzonce rzuca wspomnienie leśnika, Jana Wojciechowskiego, opublikowane w książce „Gniewnie szumiał las” wydanej przez MON w 1982 roku. Ze wspomnień tych wynika, że Niemcy zaatakowali placówkę z zaskoczenia. Niektórzy strażnicy uchodzili w kierunku Brus. Przy obronie tej placówki niewątpliwie został ranny strażnik Żak, później przewieziony przez Niemców do szpitala w Bytowie. Co zapamiętał Jan Wojciechowski o owych dniach? Do leśniczówki wczesnym rankiem 1 września wpadło z Prądzonki zdyszanych i zdenerwowanych strażników z ekwipunkiem w ręku bez swoich służbowych rowerów (nie zdążyli zabrać). Opuszczając placówkę w Prądzonce uciekli z mundurami w ręku i w drodze dopiero się ubierali, bo byli przekonani, że Niemcy ich gonią . W leśniczówce strażnicy rozdzielili się na dwie grupy. Jedna pojechała wozem leśniczego na Leśno i Brusy. Druga z kierownikiem Edelem i z dwoma strażnikami udała się pieszo wraz z leśniczym Wojciechowskim w kierunku Laski.

Ten sam autor wspomina też pracę placówki granicznej w Brzeźnie. - W gminie Brzeźno i przylegającej do niej Lipnicy wsie były biedne z powodu nieurodzajnej gleby i zamknięcia granicy dla robotników sezonowych. Stały brak pracy powodował niezadowolenie wśród miejscowych Kaszubów. Często odbywały się tam tzw. sekwestry i licytacje za zaległe podatki i długi. Do prac tych włączano strażników, co wraz z tropieniem przekroczeń granicznych i przemytu – nieprzychylnie przyjmowane było przez miejscową ludność. Dochodziło do konfliktów - pisze Stanisławski. - Strażników wykorzystywano do wszystkich czynności, określanych wtedy jako pomoc dla polskiego państwa. Na przykład komendant Komisariatu Brzeźno , w dniu 19 maja 1938 roku przydzielił do pomocy Posterunkowi Policji Państwowej siedmiu szeregowych Straży Granicznej do "rozpracowania" robotników, którzy rzekomo utrudniali prace robotnikom zajętym przy melioracji miejscowości Brzozowo.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza