- Koronawirus. Kolejne obostrzenia, zakazy. W zdecydowaliście się pracować dalej…
- Były wątpliwości. Olbrzymie. To sklep rodzinny. Jestem kierownikiem, właścicielami są moi rodzice. Oni podjęli decyzję, że pracujemy dalej. Zaczęliśmy myśleć o bezpieczeństwie. Pracujemy w rękawiczkach, maseczkach. Mamy specjalną płytę pleksi. Do sklepu mogą wchodzić tylko dwie osoby, reszta musi poczekać na zewnątrz. Wszędzie są informacje, że muszą być zachowane odstępy. Trochę to trwało zanim ludzie się przyzwyczaili. Teraz już niemal każdy stosuje się do wytycznych.
- Gro klientów to pracownicy Druteksu.
- Z myślą też o nich cały czas działamy. Idą do pracy zaopatrują się w kanapki, bułki.
- Ma pani rodzinę, dzieci. Pracy jest dużo i to jeszcze praca w stresie…
- Wszystko się zmieniło. Mój mąż musiał zostać w domu z córką. Jestem kierownikiem sklepu, mam nienormowany czas pracy, a nawet zmianowy. Muszę być ekspedientką i czasem zaopatrzeniowcem, mało jestem w domu, a lekcje trzeba zrobić i córką się zająć.
- Czyli mąż stał się przysłowiową „ kurą domową”?
- (Śmiech). Trochę tak. Lekcje trzeba zrobić, obiad ugotować. Ale mąż raczej nie gotuje. Jak coś przygotuję wcześniej to ziemniaki obierze. Nie mamy wyjścia, musi mi pomagać. Przeorganizowane jest wszystko. Nie ukrywam, że bardzo się boję, szczególnie ze względu na moją córkę. Chronię się, żeby do domu nie przynieść wirusa i chyba wszyscy mamy nadzieję, że ten trudny czas szybko minie.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?