Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczyciele tłumaczą dzieciom, jak bezpiecznie dotrzeć do domów

Łukasz Capar
Kilkanaście godzin trwały poszukiwania 7-letniego Borysa z Ustki, bo chłopiec nie powiedział mamie, gdzie jest.
Kilkanaście godzin trwały poszukiwania 7-letniego Borysa z Ustki, bo chłopiec nie powiedział mamie, gdzie jest. Łukasz Capar
Weekendowa akcja poszukiwawcza małego Borysa nadal wzbudza wielkie emocje wśród mieszkańców Ustki.

Szczególnie nauczyciele przestrzegają dzieci, jak mają zachować się, by podobne zaginięcie nie powtórzyło się.

Zaginięcie małego ustczanina spowodowało poruszenie wśród pedagogów. Nauczyciele, nie tylko ze szkoły, do której chodzi Borys, zastanawiają się, jak można w przyszłości zapobiec powtarzaniu się podobnych zaginięć.

- Na godzinach wychowawczych nauczyciele tłumaczyli dzieciom, że ich rodzice zawsze muszą wiedzieć, gdzie są ich dzieci - mówi Leokadia Kuper, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 2 w Ustce, do której chodzi Borys.

Szkoła zapewnia, że od dawna zabezpiecza się przed tym, aby dzieci na czas docierały w drodze ze szkoły do domu. Dlatego rodzice najmłodszych uczniów muszą deklarować, czy chcą, aby ich dzieci same wracały do domów. Rodzice większości uczniów odbierają ich ze szkoły osobiście. Przestrzec dzieci przed zaginięciami, postanowiła także dyrekcja drugiej usteckiej szkoły podstawowej.

- W poniedziałek nauczyciele przeprowadzili pogadanki z uczniami wszystkich klas i tłumaczyli, jak zachowywać się gdy wychodzą z domu - tłumaczy Bogumiła Lenard, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 1 w Ustce. - Uczymy, że muszą punktualnie wracać do domów i zawiadamiać rodziców, jeśli chcą gdzieś zostać dłużej. Informujemy o tym dzieci już na początku roku szkolnego. Może trudno to sobie wyobrazić, ale do pierwszych klas trafiają dzieci, które nie potrafią jeszcze powiedzieć, gdzie mieszkają.

Pedagodzy z obu usteckich szkół zwracają rodzicom uczniów uwagę, że jeśli ich dziecko nie przychodzi długo ze szkoły do domu warto powiadomić o tym szkołę. Nauczyciele wiedzą dobrze, z kim kolegują się poszczególne dzieci i mogą podać numery telefonów do ich domów.
Wielkie poszukiwania

7-letni Borys zaginął w sobotę około godz. 15. Chłopiec wracał od kolegi, ale do domu nie dotarł. Jego mama zawiadomiła o zaginięciu chłopca policję. Od godz. 20.30 szukało go około 350 policjantów, strażaków, żołnierzy i słuchaczy słupskiej Szkoły Policji. W niedzielę o godz. 10.30 okazało się, że chłopiec nocował u jednego z mieszkańców Ustki.

Mężczyzna, który się nim zaopiekował wyjaśnił, że chłopiec był bardzo wystraszony i niewiele mówił, więc znalazca zabrał go do swojego domu. Tam nakarmił i położył spać ze swoimi dziećmi. Dopiero w niedzielę rano chłopiec powiedział rodzinie, u której spędził noc, gdzie mieszka i tam został odprowadzony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza