Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nawodna pięść i podmorski harpun. Zapowiedź nabytków dla naszej floty

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Tak mogą wyglądać fregaty, które powstaną w ramach programu „Miecznik” do końca 2031 roku
Tak mogą wyglądać fregaty, które powstaną w ramach programu „Miecznik” do końca 2031 roku fot. Babcock
Ubiegły tydzień przyniósł dobre wieści dla polskiej Marynarki Wojennej. Pewne już jest, że w tym roku rozpocznie się budowa pierwszej fregaty rakietowej w ramach programu „Miecznik”. Polska chce mieć trzy okręty tego typu.

Nawodna pięść i podmorski harpun

Jednostki mają zapewnić kluczowe zdolności obronne - mają być nosicielami systemów przeciwlotniczych, przeciwrakietowych i przeciwokrętowych. Mają mieć również na wyposażeniu wyrzutnie torped do zwalczania okrętów podwodnych.

Oddanie w ręce marynarzy pierwszego z serii „Mieczników” planuje się na koniec roku 2028. Terminy dla kolejnych, to 2030 r. i 2031 r. Mówił o tym, w czasie posiedzenia sejmowej podkomisji do spraw polskiego przemysłu obronnego oraz modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP, gen. Artur Kuptel, szef Agencji Uzbrojenia.

Środowisko związane z obronnością zelektryzowało natomiast ubiegłotygodniowe wystąpienie szefa MON, wicepremiera Mariusza Błaszczaka, który w czasie konferencji Defence24 Day przekazał, że polska zamówi okręty podwodne, w ramach wlokącego się od lat programu „Orka”. Z jego słów wynikało, że będą to jednostki zdolne do przenoszenia pocisków manewrujących dalekiego zasięgu. Szef MON podkreślał, że wraz z okrętami zamówiony zostanie pakiet uzbrojenia - nowoczesnych torped oraz właśnie pocisków manewrujących dalekiego zasięgu.

Wielu ekspertów wskazywało, że realizacja programu „Orka” staje się jedną z najbardziej palących potrzeb Polskich Sił Zbrojnych. Po wycofaniu ze służby zużytych okrętów podwodnych typu „Kobben”, polska MW posiada jeden okręt podwodny, ORP „Orzeł” - sowieckiej konstrukcji i budowy. Przechodził on w ciągu ostatniej dekady kilka poważnych remontów, a jej możliwości nieubłaganie zbliżają się do końca.

W ciągu najbliższej dekady postępować będzie rozbudowa polskich sił morskich. Flotę wzmocnią kolejne trzy niszczyciele min typu „Kormoran II”, dwie jednostki rozpoznania radioelektronicznego (program „Delfin”), przybywać będą również morskie śmigłowce (ratownicze ze zdolnością zwalczania okrętów podwodnych). Są zapowiedzi rozbudowy morskiego dywizjonu rakietowego. W ciągu niecałej dekady polska Marynarka Wojenna ma otrzymać trzy największe okręty bojowe w swojej historii - fregaty rakietowe w ramach programu „Miecznik”. I wreszcie - co oznajmił w ubiegłym tygodniu wicepremier Mariusz Błaszczak - Polska zamówi nowoczesne okręty podwodne z pakietem uzbrojenia.

Orka

- Przystępujemy do realizacji programu „Orka”. W tym roku planujemy uruchomić postępowanie, którego celem będzie zakup okrętów podwodnych wraz z transferem technologii, które chcemy uzyskać w drodze zamówienia offsetowego - mówił w czasie konferencji Defence24 Day, szef MON Mariusz Błaszczak.

Wicepremier nie wymienił liczby jednostek tego typu, jakie mają trafić do polskich marynarzy. Wskazał, że ta kwestia jest przedmiotem ustaleń analitycznych, które zbliżają się do końca.

Dodajmy, eksperci, z którymi rozmawialiśmy, wskazywali, że zapewnienie pełnych zdolności podwodnych polskiej flocie zapewniłyby co najmniej trzy okręty.

- Powinniśmy myśleć o przynajmniej trzech jednostkach. Obecnie stocznie na świecie, które budują okręty, mają zamówienia na wiele lat. My potrzebujemy okrętów pilnie, jak najszybciej - uważa dr Łukasz Wyszyński, politolog z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni.

- Decyzję w tej sprawie poznamy wkrótce - deklarował Mariusz Błaszczak.

O przyszłych polskich „Orkach” wiemy natomiast - oprócz tego, że będą miały napęd klasyczny (elektryczno-dieslowski) - że będą zdolne do przenoszenia pocisków manewrujących dalekiego zasięgu. Zakup tego rodzaju amunicji, obok nowoczesnych torped, zapowiedział również Mariusz Błaszczak.

Na konieczność posiadania podmorskich „nosicieli” rakiet kierowanych również wskazywali eksperci.

- Okręty podwodne zdolne do przenoszenia pocisków kierowanych byłyby droższym, ale znakomitym środkiem odstraszania. Oczywiście nie mówimy o broni jądrowej, natomiast rakiety manewrujące z kilkusetkilogramową konwencjonalną bojową głowicą, bardzo celne, uderzające z dokładnością do kilku metrów, mogłyby naszemu potencjalnemu przeciwnikowi przynieść bardzo wiele szkód - tłumaczył w „Dzienniku Bałtyckim” kmdr w st. spocz. Maksymilian Dura, analityk portalu Defence24.pl. - Zwróćmy też uwagę, że nasz potencjalny przeciwnik nie musiałby być, w przypadku konfliktu, w ogóle aktywny na morzu. Cały swój atak mógłby poprowadzić na lądzie. Gdyby jednak Polska miała okręty podwodne z rakietami manewrującymi, to Rosjanie musieliby zrobić wszystko, by je odpędzić lub zatopić. Inwestując w okręty podwodne z rakietami manewrującymi, zmusilibyśmy Rosjan do inwestowania w środki ich zwalczania, w dodatku wyposażone w ochronę przeciwrakietową, czyli jeszcze droższe. Warto więc inwestować w Marynarkę Wojenną choćby po to, by szachować przeciwnika.

Kto zbuduje?

Zaznaczmy, zakup nowoczesnych okrętów podwodnych dla PMW nie jest sprawą świeżą. W perspektywie wycofania zużytych jednostek (okrętów zbudowanych jeszcze w stoczniach ZSRR, ale też przekazanych przez Norwegię „Kobbenów”) tego typu z naszych sił, nad programem „Orka” pracowało już kilka ekip rządzących. Dzisiejsza „Orka” (program jest utajniony), dodajmy, to jeden z elementów Planu Modernizacji Technicznej na lata 2021-35. Na rozbudowę sił zbrojnych, nowe uzbrojenie zapisano w tym okresie 524 mld zł (okręty podwodne kosztować mogłyby, według szacunków, 10 mld zł).

Zaznaczmy, według ekspertów, do „gry o Orkę” chciał przystąpić niemiecki holding stoczniowy tkMS (thyssenkrupp Marine Systems) z jednostkami typu 212A, typu 212CD, czy 209 (holding deklaruje budowę okrętów w polskich stoczniach). Podobną deklarację złożył szwedzki Saab (z projektem okrętu A-26) oraz przedstawiciel francuskiego Naval Group (projekty okrętów Scorpene i Barracuda). W branży dyskutuje się również o możliwych okrętach podwodnych z Japonii lub Korei Płd.

- Pamiętajmy, że okręt podwodny to jest jednak urządzenie, które jest bardzo zaawansowane technologicznie, drogie i trudno dostępne „na rynku”. Obecnie stocznie na świecie, które budują okręty podwodne, mają zamówienia na wiele lat. My potrzebujemy okrętów pilnie - jak najszybciej. Stawia to przed decydentami szereg pytań. Jakie okręty kupić i od kogo? Ważne są aspekty dopasowania do naszych oczekiwań, harmonogram dostaw, wsparcie w eksploatacji oraz cena - podkreślał dr Wyszyński.

- Mamy jednak zmianę podejścia w stosunku do Marynarki Wojennej i prawdopodobnie okręty podwodne dosyć szybko otrzymamy - mówił jeszcze w zeszłym roku prof. Piotr Mickiewicz, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego.

Mieczniki

Natomiast w tym roku ma się rozpocząć budowa pierwszej fregaty rakietowej w ramach programu „Miecznik”. Ppłk Krzysztof Płatek, rzecznik Agencji Uzbrojenia, poinformował o zakończeniu rozmów z konsorcjum PGZ - Miecznik, dotyczących uruchomienia tzw. „części wykonawczej kontraktu”. Oznacza to, że tzw. palenie blach dla nowego okrętu może nastąpić już w sierpniu.

- Budowa trzech nowych fregat zwiększy możliwość obrony i ochrony w powietrzu, na wodzie i pod wodą, polskich interesów w rejonie Bałtyku - mówił w czasie ubiegłotygodniowego posiedzenia sejmowej podkomisji do spraw polskiego przemysłu obronnego oraz modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP, gen. Artur Kuptel, szef Agencji Uzbrojenia.

Gen. Kuptel omówił też konfigurację uzbrojenia „Mieczników”. Okręty mają być nosicielami systemów przeciwlotniczych, przeciwrakietowych, przeciwokrętowych. Mają mieć również na wyposażeniu wyrzutnie torped do zwalczania okrętów podwodnych.

O systemach uzbrojenia okrętów budowanych w ramach programu „Miecznik” mówił jeszcze w marcu tego roku ppłk Krzysztof Płatek, rzecznik prasowy Agencji Uzbrojenia MON.

- Fregaty będą posiadały ZSW Tacticos (zintegrowany system walki), pociski CAMM i RBS, torpedy MU-90, armaty 76 i 35 mm, radary obserwacji i kierowania uzbr., sonar podkilowy i holowany oraz hangar dla śmigłowca - informował ppłk Płatek.

Przypomnijmy, fregaty zakontraktowane przez Polskę w ramach programu „Miecznik” powstaną na bazie brytyjskiego projektu okrętu Arrowhead 140. Okręty dla naszej Marynarki Wojennej zbuduje konsorcjum złożone z PGZ, PGZ Stoczni Wojennej w Gdyni, Remontowa Shipbuilding SA w Gdańsku, a partnerami zagranicznymi są Thales UK MBDA UK oraz Babcock International, którego projekt AH 140 wybrano jako podstawę polskich fregat. Brytyjskie firmy będą transferowały technologię do konsorcjum. Fregaty powstające w ramach programu „Miecznik” będą miały 140 m długości i szerokość blisko 20 m. Ich wyporność to nieco ponad 6 tys. ton, co czynić je będzie najcięższymi okrętami bojowymi polskiej Marynarki Wojennej w historii.

Zmieni się także nieco harmonogram dostaw poszczególnych okrętów. Pierwsza jednostka ma zostać oddana w końcówce roku 2028, druga w 2030 r., a trzeci okręt w 2031 r. - o czym mówił w czasie obrad podkomisji gen. Kuptel.

Dodajmy, umowa z 2021 r. wskazuje, że program budowy trzech fregat ma opiewać na 8 mld zł. Już wiadomo, że ostateczny koszt może wzrosnąć.

- Niebawem nastąpi aneksowanie umowy i podamy dokonane ustalenia finansowe kontraktu - dodaje ppłk Krzysztof Płatek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nawodna pięść i podmorski harpun. Zapowiedź nabytków dla naszej floty - Dziennik Bałtycki

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza