Sąd Najwyższy oddalił skargę kasacyjną Prokuratora Generalnego jako bezzasadną. Tym samym utrzymany został wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, który skazał Macieja D. na 25 lat więzienia. Wcześniej Sąd Okręgowy w Słupsku wymierzył mu karę dożywotniego pozbawienia wolności.
Do tragicznego pożaru kamienicy przy ul. Pileckiego w Lęborku doszło w nocy z 30 września na 1 października 2018 r. W budynku przebywało wówczas 25 osób z 28 zameldowanych, w tym była dziewczyna podpalacza, Daria.
Za spowodowanie pożaru odpowiadał Maciej D. 18-letni wówczas mężczyzna. Był chorobliwie zazdrosny o swoją partnerkę, która odeszła od niego z ich dzieckiem i przeprowadziła się do matki. Chłopak wysyłał jej SMS-y z pogróżkami. Jak ustalili śledczy, ostatecznie mężczyzna podłożył ogień pod drewnianymi schodami, gdzie leżała sterta śmieci.
W pożarze zginęło dwoje rodzeństwa byłej dziewczyny Macieja D.: 16-letnia Agata i 13-letni Jan. Ciężko poparzony został jej czteroletni brat. Kolejnych siedem osób odniosło obrażenia.
Mężczyzna został oskarżony o zabójstwo dwóch osób i usiłowanie zabójstwa czterech innych. Początkowo skazany przyznał się do podłożenia ognia, jednak w śledztwie wyparł się sprawstwa.
W lutym 2020 r. Sąd Okręgowy w Słupsku skazał Macieja D. na karę dożywotniego więzienia za umyślne spowodowanie pożaru kamienicy, a w efekcie zabójstwo dwóch osób i usiłowanie zabójstwa kolejnych czterech. Sąd ten orzekł też m.in. 200 tys. zł zadośćuczynienia dla matki zmarłych dzieci.
W październiku 2020 r. Sąd Apelacyjny w Gdańsku zmienił ten wyrok i skazał mężczyznę na 25 lat więzienia. Sąd apelacyjny uznał, że Maciej D. działał w zamiarze ewentualnym, a nie bezpośrednim, co oznacza, że nie zakładał świadomie i z premedytacją, że w pożarze, który wywołał, zginą ludzie. Wyrok ten utrzymał ostatecznie Sad Najwyższy.
Wczoraj w uzasadnieniu orzeczenia Sądu Najwyższego, skazującego Macieja D. na 25 lat więzienia, sędzia Małgorzata Gierszon podkreśliła, że prokuratura w kasacji zarzuciła sądowi apelacyjnemu rażące naruszenie przepisów dotyczących kontroli odwoławczej i w konsekwencji błędne ustalenia co do zamiaru, który miał mężczyzna, podpalając kamienicę. Prokuratura zarzuciła też rażącą niewspółmierność i łagodność kary.
- Prokurator nie wskazuje, w czym miała się objawiać pozorność oceny dowodów przez sąd II instancji i na czym miałaby polegać dowolność tej oceny (…). Sąd apelacyjny w sposób bardzo skrupulatny, wnikliwy, wzorcowy, bardzo rzadko spotykany przeprowadził kontrolę odwoławczą w tej sprawie - uzasadniała sędzia Gierszon.
Jej zdaniem nie można uznać, że sąd apelacyjny rażąco naruszył przepisy wskazane przez prokuraturę w kasacji. Jak stwierdziła, „nie można mówić, że w ogóle je naruszył. (…) Rozumowanie sądu apelacyjnego jest słuszne, poprawne, a jego ocenie żadną miarą nie można przypisać dowolności”.
Sąd Najwyższy wskazał też, że w tej sprawie błędem byłoby nieuwzględnienie przez sądy niższych instancji młodego wieku skazanego, który dwa miesiące przed podpaleniem ukończył 18 lat. W uzasadnieniu SN podkreślił też, że skazany mężczyzna przyznał się do spowodowania pożaru i wyraził chęć zadośćuczynienia.
Ogłoszeniu orzeczenia przysłuchiwała się rodzina Darii i zmarłych nastolatków.
- To jest niesprawiedliwe. Wyrok sądu I instancji był słuszny. Przez tego człowieka życie straciło dwoje dzieci, a reszta jak ma żyć po tym wszystkim? Nam życia naszych dzieci nikt nie zwróci. Nasz ból nie zniknie, a ten człowiek wyjdzie z więzienia, jak będzie miał 42 lata i będzie jeszcze bardziej zdemoralizowany. Wyjdzie i będzie chciał się na nas zemścić. Już się odgrażał - mówili bliscy ofiar.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?