Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie będzie zdecydowanego zwycięzcy

Rozmawiał Zbigniew Marecki
Prof. Jadwiga Staniszkis.
Prof. Jadwiga Staniszkis.
Rozmowa z prof. Jadwigą Staniszkis, socjologiem.

- Czy politycy PiS i PO będę prowadzili kampanię wyborczą na wyniszczenie?

- Niekoniecznie. Co prawda pierwsze plakaty wyborcze PO były bardzo agresywne wobec PiS, ale już można usłyszeć zupełnie inne tony. Premier Jarosław Kaczyński natomiast w minioną sobotę słusznie wytknął Aleksandrowi Kwaśniewskiemu jego antypolskie wypowiedzi w prasie niemieckiej, ale z drugiej strony wypowiadał się propaństwowo, co było bardziej skierowane do wyborców, niż do konkurentów politycznych. Myślę, że obie największe partie doskonale zdają sobie sprawę, że Polacy jednak oczekują pozytywnego przekazu, więc koncentracji tylko na wzajemnym niszczeniu nie będzie, chociaż brutalnych ataków nie zabraknie, bo w Polsce następuje amerykanizacja kampanii wyborczej, a telewizyjny spektakl polityczny ma coraz większe znaczenie.

- To samoograniczenie oznacza zapowiedź powyborczej koalicji PO i PiS?

- Moim zdaniem nie będzie zdecydowanego zwycięzcy najbliższych wyborów. Politycy obu partii mają tego świadomość, więc muszą myśleć o ewentualnych koalicjach. Choć liderzy PO i PiS powiedzieli sobie już bardzo wiele przykrych słów, ta koalicja jest jeszcze możliwa, o ile w trakcie kampanii wyborczej nie dojdzie do ostrzejszych podziałów.

- Ile partii znajdzie się w nowym Sejmie?

- Trzy albo cztery. PO i PiS zdobędą najwięcej mandatów poselskich. Do nich dołączy LiD oraz Samoobrona lub LPR.
- Antypolskie wypowiedzi Kwaśniewskiego nie zaszkodzą lewicy?

- Tak, ale sądzę, że w większym stopniu wpłyną na przesunięcie akcentów w obozie LiD. Dojdzie do osłabienia Aleksandra Kwaśniewskiego i wzmocnienia Wojciecha Olejniczaka. W rezultacie jednak kampania LiD może być konkretniejsza z obawy przed próbą zepchnięcia poza scenę parlamentarną. Jarosław Kaczyński niewątpliwie będzie dążył do marginalizacji lewicowej koalicji i silnej polaryzacji politycznej, bo im mniej mniejszych partii w parlamencie, tym większe pole dla PO i PiS.

- Samoobrona i LPR mają jeszcze szansę przetrwać w parlamencie?

- Większe szanse ma Samoobrona niż LPR, chociaż pod koniec działania rozwiązanego Sejmu Roman Giertych wykazał się proceduralną skutecznością, a to się może podobać. Obydwie partie zrozumiały natomiast, że nie mają szans odegrać żadnej roli w wyborach, tworząc LiS. To był twór doraźny, zbudowany jako forma złośliwego przeciwstawienia się PiS, ale w nim nie było żadnego lepiszcza, które mogłoby zespolić tak odmienne środowiska. Ta koalicja nie byłaby zrozumiała dla wyborców obu partii i wywoływałaby liczne konflikty przy tworzeniu list wyborczych. Nic więc dziwnego, że obydwie partie wybrały inne drogi.

- Czy w tej rozgrywce PSL już się w ogóle nie liczy?

- Co prawda Waldemar Pawlak ostatnio nawołuje do pokoju i jest to przyjmowane z aprobatą, a PSL chce uchodzić za partię zdrowego rozsądku, to jednak brakuje mu wyrazistości. Ma też silnych konkurentów, bo PiS przedstawia swoją ofertę dla wsi i o ten elektorat zabiega, a Samoobrona, choć Andrzej Lepper sporo ostatnio stracił w wyniku skandali obyczajowych, jeszcze ciągle walczy i może liczyć na swój elektorat. To powoduje, że PSL jest raczej skazane na przegraną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza