Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie bójcie się przeszczepów

Anna Miszczyk
Przemysław Saleta (na zdjęciu z córką i jej matką) podczas warszawskiej konferencji poświęconej żywym dawcom nerki "2-1=2"
Przemysław Saleta (na zdjęciu z córką i jej matką) podczas warszawskiej konferencji poświęconej żywym dawcom nerki "2-1=2" Fot. Anna Miszczyk
- Nie jestem kaleką - mówi Przemysław Saleta, bokser, który dwa lata temu podarował córce nerkę. Nerki ratują życie bliskiej osoby, ale i nasze. Kończy się stres związany z dializami.

Ruszyła ogólnopolska kampania zachęcająca do przeszczepiania nerek od żywych dawców. Jedną z twarzy kampanii jest bokser Przemysław Saleta. Dwa lata temu pan Przemysław podarował córce Nicole nerkę. Nikt go do tego nie przekonywał. Decyzję podjął sam.
Na samodzielność decyzji zwracają też uwagę lekarze propagujący przeszczepy od żywych dawców.
- My musimy mieć pewność, że to dawca chce oddać nerkę, że nie ma na niego żadnych nacisków, rodziny, samego biorcy - mówi prof. Andrzej Chmura, kierownik Kliniki Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Bałem się, że córka nie dostanie nerki

Na Przemysława Saletę nikt nie naciskał.
- To nie była w ogóle trudna decyzja - mówi.- Skomplikowane były badania. Bałem się, że mogę ich nie przejść i córka nie dostanie nerki.
Początkowo dawcą miała być mama Nicole. Wspólnie uznali jednak, że ponieważ przeszczepiona nerka nie będzie służyła ich córce całe życie, najpierw podaruje ją Nicole pan Przemysław, a w przyszłości młodsza od niego - matka Nicole.
Zanim oboje zaczęli myśleć o przeszczepie od żywego dawcy, czekali na narząd od dawcy martwego. Mieli jednak pecha. W tym czasie odbyła się słynna konferencja prasowa Zbigniewa Ziobry.
Po niej przez dwa miesiące nie było w kraju żadnego przeszczepu. Nicole rozpoczęła już dializy. Długotrwała dializoterapia mogła spowodować, że córka pana Przemysława mogła już nie nadawać się do transplantacji.
Dializowani pacjenci żyją średnio 10 lat, ale gdy dostaną nowy organ, długość ich życia wzrasta dwukrotnie

Córka była ciągle zmęczona

Chorobę córki pana Przemysława wykryto przypadkiem. Matka Nicole wspomina, że zaniepokoiło ją to, że dziewczynka była ciągle zmęczona. Dużo piła i spała.
- Zrobiliśmy jej badania i okazało się, że jest bardzo chora, że właściwie powinna być w śpiączce - mówi pani Ewa, mama Nicole.
Jej nerki nie pracowały i zatruwały organizm. Nicole rozpoczęła dializy. Przestała jednak rosnąć.
- Największe korzyści z przeszczepienia nerki mają ludzie młodzi - mówi prof. Magdalena Durlik, prezes Polskiego Towarzystwa Transplantacyjnego. - Dzięki transplantacji, dzieci mają szansę na prawidłowy rozwój psychofizyczny. Ustępują zaburzenia hormonalne, między innymi zaburzenia wzrostu. Dzieci nie muszą przeżywać stresu związanego z dializoterapią.
Wszystko się zmieniło

- Jeszcze niedawno byłam ciężko chora i zmęczona dializami - mówi Nicole Saleta. - Po tym jak tato podarował mi nerkę, wszystko się zmieniło. Mogę normalnie się uczyć spotykać się ze znajomymi, jeździć na nartach. Mieć więcej czasu wolnego. To wszystko zawdzięczam tacie.
Z jedną nerką można funkcjonować - przekonuje Przemysław Saleta. - Ci, którzy zastanawiają się nad oddaniem nerki bliskiej osobie, nie powinni się bać. Nerki ratują życie bliskiej osoby, ale i nasze. Skończył się stres związany z dializami, można pojechać z dzieckiem za granicę. Więź między dawcą a biorcą jest bardzo specyficzna.

Otarłem się o śmierć

Zabieg pobrania nerki przebiegał u pana Przemysława dobrze. Jednak trzy dni później pojawiły się komplikacje. Saleta dostał krwotoku. Pojawiła się niewydolność oddechowa. Otarł się o śmierć.
- Takie komplikacje zdarzają się raz na 80 tysięcy przeszczepów - mówi dziś pan Przemysław. - Z pierwszej operacji pamiętam tylko, że pytałem, czy się nerka przyjęła. Później zapadłem w śpiączkę. Na szczęście wyszedłem z tego.
Życie z jedną nerką jest takie samo jak z dwiema.
- Prowadzę taki tryb życia jak przedtem. Mogę nadal uprawiać sport - mówi pan Przemysław. - Teoretycznie mógłbym uprawiać nawet boks - przyznaje. Zaraz jednak dodaje, że już się z tego wycofał. Ze względu na córkę, decyzję o zakończeniu kariery przyspieszył po prostu o rok czy dwa lata. Boks nie stanowił jednak jego głównego źródła utrzymania.
Po operacji jako dawca narządu pan Przemysław przechodzi regularne badania kontrolne. Prowadzi też zdrowy tryb życia. Dbać musi też o siebie Nicole. Po przeszczepie bierze leki przeciwodrzutowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza