Edmund Skałecki z Bierkowa 8 maja ok. godz. 9 jechał samochodem z Bierkowa do Słupska. Gdy mijał granicę miasta, wyprzedził jadącą wolno ciężarówkę. Wtedy kątem oka zauważył ustawiony na poboczu fotoradar. Szybko jednak się uspokoił, bo wcześniej nie zauważył tam znaku drogowego z ograniczeniem prędkości.
- Dlatego 26 maja ze zdziwieniem usłyszałem od córki, że odebrała list z policji informujący o tym, że zostałem sfotografowany przez fotoradar, gdy mój samochód przekraczał dozwoloną prędkość. Ponieważ nazwisko na kopercie było przekręcone, postanowiłem osobiście sprawdzić, czy to chodzi o mnie - opowiada Edmund Skałecki.
Poszedł więc do Komendy Miejskiej Policji przy ul. Sobieskiego. Tam okazało się, że chodzi o niego.
- Zacząłem tłumaczyć policjantowi z drogówki, że w dniu, kiedy fotoradar sfotografował mój samochód, na poboczu drogi nie był ustawiony żaden znak ograniczający prędkość. Policjant był gotów się ze mną zgodzić, ale stwierdził, że musi tę sprawę wyjaśnić - relacjonuje pan Edmund.
Ostatecznie jednak 17 czerwca został wezwany na policję, gdzie poinformowano go, że jednak będzie musiał zapłacić mandat.
- Odmówiłem, bo nie czuję się winny - mówi Edmund Skałecki.
Wtedy nasz czytelnik dowiedział się, że sprawa trafi do sądu. Pan Edmund zaczął gromadzić dowody potwierdzające jego racje.
- Moimi świadkami są kolega, znajomy taksówkarz i sąsiad, którzy potwierdzają, że 8 maja w tym miejscu nie było żadnego znaku drogowego - referuje pan Edmund.
Do redakcji przyniósł także zaświadczenie wydane przez Zarząd Dróg Miejskich w Słupsku. Wynika z niego, że znak B-33 ograniczający dopuszczalną prędkość pojazdów do 50 km na godzinę został w tym miejscu, w alei 3 Maja ponownie ustawiony 1 czerwca. Pracownicy ZDM stwierdzili jego brak kilka dni wcześniej, 26 maja.
- To oznacza, że przez co najmniej kilka dni tego znaku tam nie było. Moim zdaniem policjanci ustawiali fotoradar bez sprawdzenia, czy znak ograniczający dopuszczalną prędkość w ogóle tam stoi - przekonuje pan Edmund.
- To nie jest ostateczny dowód, bo nie wiadomo przecież dokładnie, kiedy zniknął ten znak. Naszym zdaniem 8 maja stał on przy drodze. Potwierdza to oświadczenie policjanta, który nadzorował fotoradar. Jego obowiązkiem jest zawsze sprawdzenie faktycznego oznakowania drogi przed uruchomieniem przy niej fotoradaru - tłumaczy Jacek Bujarski, rzecznik prasowy słupskiej policji. - Dlatego uważam, że tę sprawę może rozstrzygnąć tylko sąd. Głównie z tego względu nie wycofamy skierowanej tam sprawy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?