Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie chcą zarabiać na zalesianiu

Rafał Nagórski
Jan Sawicki z Bogucina pod Kołobrzegiem kiedyś prowadził własne gospodarstwo, teraz nie ma ziemi. - Żyje się ciężko. Gdybym miał taką możliwość, jak byli pracownicy PGR-ów, to pewnie starałbym się o darmową ziemię pod las. Liczy się przecież każde źródło dochodu - mówi.
Jan Sawicki z Bogucina pod Kołobrzegiem kiedyś prowadził własne gospodarstwo, teraz nie ma ziemi. - Żyje się ciężko. Gdybym miał taką możliwość, jak byli pracownicy PGR-ów, to pewnie starałbym się o darmową ziemię pod las. Liczy się przecież każde źródło dochodu - mówi.
Byli pracownicy PGR-ów, którzy wciąż pozostają bez pracy mogą za darmo dostać do dwóch hektarów ziemi i zarabiać na jej zalesieniu. W naszym regionie znalazło się... tylko trzech chętnych, którzy chcą schylić się po pieniądze.

Ziemię na własność rozdaje Agencja Rynku Rolnego. Maksymalnie po dwa hektary dla każdego, kto co najmniej przez pięć lat pracował w Państwowym Gospodarstwie Rolnym, a w tej chwili jest bezrobotnym, bez prawa do zasiłku.
Jest jeden główny warunek. Na ziemi musi posadzić las i na własny koszt go doglądać. W zamian może liczyć na dość pokaźne profity płacone od każdego hektara: jednorazowe wsparcie na zakup sadzonek - od 4,3 tys. do 6 tys. zł, premię pielęgnacyjną - od 420 do 1,1 tys. zł rocznie wypłacaną przez pięć lat i premię zalesieniową - 360 lub 1400 złotych rocznie wypłacaną aż przez 20 lat.
Agencja Nieruchomości Rolnych ziemię pod zalesianie mogła przekazywać już od lutego 2003 roku, ale niemal przez cały rok 2004 - ze względu na brak odpowiednich przepisów było to niemożliwe. Efekty akcji uruchomionej ponownie w grudniu ubiegłego roku są jak na razie opłakane. W byłym województwie koszalińskim wnioski o przyznanie ziemi złożyły tylko trzy osoby. Pracownicy agencji twierdzą, że nie może wynikać to z niewiedzy, bo w każdym jej biurze powiatowym wiszą ulotki informacyjne.

Skąd wziąć na początek?

Według Dariusza Romanowskiego z koszalińskiej filii ANR przyczyną słabego zainteresowania ze strony bezrobotnych mogą być dodatkowe koszty wynikające z tego, że po otrzymaniu ziemi stają się rolnikami.
- Muszą sami się ubezpieczyć i od ziemi płacić podatek. Być może niektórych to odstrasza - zastanawia się Romanowski.
- Ponadto każdy musi na własną rękę przygotować ziemię pod zalesienie, a to kosztuje 2,5 tys. złotych Skąd bezrobotny ma wziąć na to pieniądze?! - zastanawia się Bogumił Walkowiak, sołtys Biesiekierza. - Tylko w mojej wsi było kilku chętnych i zrezygnowali między innymi dlatego, że boją się, że pieniędzy za zalesianie nie dostaną na czas, bo słyszy się o dużych opóźnieniach w ich wypłacie w całym kraju - dodaje.

Kasa raz w roku

Wypłatą pieniędzy za zalesianie dla wszystkich rolników, również tych, którzy skorzystali z pomocy dla byłych pracowników PGR-ów zajmuje się Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która w tej chwili wypłaca pieniądze za rok ubiegły. - Pieniądze wypłacane są raz w roku, a wnioski przyjmowane tylko między 1 czerwca a 15 lipca - informuje Violetta Jakubowska z biura powiatowego ARiMR w powiecie koszalińskim. Od momentu złożenia wniosku rolnik czeka więc na pieniądze przeciętnie około pół roku.
Zainteresowanie dopłatami za zalesianie - przede wszystkim ze względu na dość zróżnicowaną opłacalność - jest bardzo nikłe. W powiecie koszalińskim tylko dziewięć osób próbuje zarabiać na lesie. W innych powiatach zainteresowanie jest równie znikome.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza