Na remont nie ma pieniędzy, bo część lokatorów nie płaci czynszu. Zarządca wspólnoty nic nie może zrobić, tłumaczy się luką prawną.
- Tak się cieszyliśmy, że będziemy mieli w końcu coś własnego, więc kiedy tylko zdarzyła się możliwość wykupu mieszkań za 10 procent wartości sami namawialiśmy sąsiadów do wykupienia budynku i stworzenia wspólnoty - wspomina z rozgoryczeniem Ewa Bulczak.
Państwo Bulczakowie nie wiedzieli wtedy jakie kłopoty na nich czekają. - Na początku jeszcze coś się działo. Jako wspólnota wyremontowaliśmy na przybudówkach dachy wraz z kominami, bo były w opłakanym stanie - opowiada Bogdan Bulczak. Potem mieli zająć się skorodowaną i dziurawą rynną i dachem. Ale okazało się, że nie ma już pieniędzy. Mało tego kilku z lokatorów przestało płacić.
- Na ośmiu mieszkańców wspólnoty, regularnie płaci tylko połowa. Pozostali uiszczają opłaty raz na jakiś czas, a jedna rodzina nie płaci już od ok. 6 lat - wyjaśnia Andrzej Pałubicki prezes firmy Panas, która jest zarządcą wspólnotą przy ul. Mostnika. Państwo Bulczakowie nie mogą doprosić się naprawy rynny, a także pękniętego komina, bo nie ma na to pieniędzy.
- Niech wymienią kawałek rynny, bo mi się leje na głowę, a w mieszkaniu mam wilgoć. Jak pada deszcz to schody pływają w wodzie - mówi pani Ewa. - My płacimy na fundusz remontowy, a pieniądze idą na zaległości niepłacących lokatorów - mówi pan Bogdan. Przez długi nie tylko nie można zrobić bieżących napraw, rosną też zaległości samych mieszkańców.
- Nie ma obowiązku posiadania przez wspólnotę funduszu remontowego - wyjaśnia niejasności Andrzej Pałubicki z Panasu. - On jest tylko umownie remontowy, bo w praktyce te pieniądze i tak najpierw idą na bieżące opłaty, a dopiero potem na remonty. Pałubicki podkreśla, że może działać tylko zgodnie z przepisami. Stąd lokatora, który w ogóle nie płaci nie może eksmitować na bruk - w Polsce od kilku lat tego zrobić nie można. Nie może też sprzedać jego zadłużonego lokalu - odbyły się już dwa przetargi i nikt nie chce kupić mieszkania z lokatorami.
- Ci co nie płacą są bezkarni, zresztą sami widzą, że nic im nie można zrobić, a budynek sypie się ze starości - przekonuje pani Ewa. - Winne jest polskie prawo, które nakazuje wspólnocie przed eksmisją uciążliwego lokatora zapewnienie mu lokalu - mówi Pałubicki. - Ten przepis paraliżuje nasze działania. Nie jesteśmy w stanie nic zrobić tym, którzy nie płacą. - Coś się ruszy, jak rynna spadnie komuś na głowę - kwituje pani Ewa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?