Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Nie oddamy gminy bez walki” Protest mieszkańców gminy Słupsk

Wojciech Nowak
Wojciech Nowak
Mieszkańcy gminy protestowali w czwartek, 24 lutego, na pięciu przejściach dla pieszych znajdujących się na drogach prowadzących do Słupska. Były to przejścia w Bierkowie, Głobinie, Redzikowie, Siemianicach oraz Włynkówku.
Mieszkańcy gminy protestowali w czwartek, 24 lutego, na pięciu przejściach dla pieszych znajdujących się na drogach prowadzących do Słupska. Były to przejścia w Bierkowie, Głobinie, Redzikowie, Siemianicach oraz Włynkówku. Krzysztof Piotrkowski
Mieszkańcy gminy protestowali w czwartek, 24 lutego, na pięciu przejściach dla pieszych znajdujących się na drogach prowadzących do Słupska. Były to przejścia w Bierkowie, Głobinie, Redzikowie, Siemianicach oraz Włynkówku.

We wszystkich miejscach protesty zaplanowane zostały na godzinę 11 i trwały do godz. 12. W tym czasie protestujący blokowali ruch drogowy przez korzystanie z wymienionych wyżej przejść dla pieszych. Chcieli tym samym zwrócić uwagę na to, że nie zamierzają dać za wygraną i do samego końca wyrażać będą swój sprzeciw wobec rozszerzeniu granic miasta Słupska. Tym samym na drogach zaczęły formować się korki, a ruchem kierowali policjanci.

- Nie jest tajemnicą, że jesteśmy bogatą gminą, która inwestuje w szereg rzeczy: w budowę dróg, w oświatę, kulturę, sport i inne formy działalności. Wiele lat mieszkałem w Słupsku i – proszę wybaczyć określenie – to miasto umiera stojąc. Kilkanaście dni temu, będąc pod słupskim ratuszem i biorąc udział w marszu zauważyłem, że narodziło się społeczeństwo obywatelskie, z poczuciem pewnej więzi i tożsamości, którym kierują wspólne cele – mówi jeden z protestujących w Siemianicach mieszkańców.

- Nie oddamy gminy bez walki. W środę nasi przedstawiciele chcieli wziąć udział w sesji Rady Miasta w Słupsku, ale nie zostali wpuszczeni. Skoro mówi się o dialogu, to gdzie on teraz jest? - pyta kolejny protestujący.

Choć protestujący dla stojących w korkach kierowców przygotowali na osłodę pączki, które miały zrekompensować niegodności, to nie wszyscy z kierujących popierali taką formę protestu.

- Jestem mieszkańcem gminy Słupsk i jestem przeciwny przyłączeniu naszych terenów do miasta. Uważam też, że protesty są potrzebne, aby jasno i wyraźnie pokazać opinię mieszkańców gminy, ale jednocześnie uważam, że utrudnianie życia zwykłym obywatelom, może przynieść odwrotny od zamierzonego skutek. Protest, zamiast zwracać uwagę na problem demonstrantów, generuje inny. Wierzę jednak, że został on zorganizowany w dobrej wierze, ale proszę sobie teraz wyobrazić, że ktoś z tutaj stojących w sznurze aut kierowców się spieszy. Nie do pracy, czy z pracy, ale do kogoś bliskiego, kto potrzebuje pomocy – mówi jeden z kierowców stojących w korku w Siemianicach.

Przypomnijmy, że oba samorządy mają czas do końca marca, aby zebrać dane analityczne, które przedstawią Radzie Ministrów. Jednocześnie, zarówno w mieście, jak i w gminie, prowadzone są konsultacje społeczne z mieszkańcami. Podczas ostatniej wizyty w Słupsku i spotkania z dziennikarzami, rzecznik rządu Piotr Müller, podkreślał, że konsultacje te nie są wiążące, a mają jedynie pomóc w podjęciu decyzji przez Radę Ministrów. Sam poseł ziemi słupskiej czeka także na rzeczowe argumenty ze strony obu samorządów, a w rozmowie z dziennikarzami mówił, że nie wyobraża sobie (przynajmniej na tym etapie), aby zmiana granic miasta Słupska miała wyglądać tak, jak wskazano w grudniowej uchwale.

Decyzja w sprawie granic administracyjnych miasta powinna zapaść w połowie bieżącego roku.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza