Nie czarujmy się, polski rynek pracy faworyzuje mężczyzn. Panowie mają większe szanse na zatrudnienie. Gdy pracodawca podpisuje umowę z kobietą w tzw. wieku rozrodczym, musi liczyć się z tym, że będzie brała zwolnienia na dziecko i wychodziła je nakarmić.
W efekcie trudno jej połączyć obowiązki domowe z karierą zawodową. Weźmy taki przykład: kobieta chce mieć i rodzinę, i dobrą posadę. Jakie to zrobić? Może pójść na 8 godzin do pracy, starać się tam uśmiechać i udawać wypoczętą mamuśkę. Może też zrezygnować z posady na czas, gdy dziecko jest małe. Wówczas wypadnie z rynku pracy. W jednym i drugim przypadku mama traci, a w pierwszym dodatkowo cierpią dzieci. Są inne możliwości? W Polsce, niestety, ich nie ma. Przynajmniej na razie. W USA i Europie Zachodniej łatwiej znaleźć zatrudnienie w niepełnym wymiarze godzin i bez biurka. Praca na pół etatu dla pracującej mamy jest dużą szansą. Ma ona czas dla malucha, a dla pracodawcy jest oddanym pracownikiem, który za połowę normalnego wynagrodzenia zazwyczaj odpracuje trzy czwarte etatu.
Drugie rozwiązanie, które pomaga kobietom - to praca oparta na wykonywaniu konkretnych zadań. W Polsce przyjęło się, że dobry podwładny to taki, który siedzi w biurze więcej niż 8 godzin. Tymczasem można intensywnie i produktywnie pracować przez 6 godzin.
Nie wolno zwolnić
Niektórzy pracodawcy żądają od kandydatek do pracy zaświadczeń, że nie są one w ciąży. Jest to niezgodne z prawem.
Pracodawca nie może zwolnić kobiety ciężarnej zatrudnionej na okres próbny trwający ponad miesiąc, jeżeli w końcu tego okresu będzie ona po trzecim miesiącu ciąży. W takiej sytuacji umowa o pracę zostaje przedłużona do porodu.
To samo dotyczy pracownic zatrudnionych na umowę na czas określony. Kobietę w ciąży lub na urlopie macierzyńskim można zwolnić tylko z jej winy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?