- Jak wy, jako stowarzyszenie, patrzycie na pozycję słupskiego klubu po rundzie jesiennej? Jest na końcu tabeli III ligi.
- Przed sezonem były zapowiedzi, że Gryf będzie walczył o wysokie cele, nawet o pierwszą trójkę w tabeli. Wszyscy się z tego cieszyliśmy. Wyszło inaczej. Jesteśmy po rozmowach z zarządem, piłkarzami i uważamy, że sama organizacja w klubie jeszcze jakoś wygląda. Nie ma za to wyniku. Słyszymy wypowiedzi, że zarząd nic nie robi, że dzieje się źle. My po rozmowach z zarządem uważamy, że źle to nie wygląda. Jeśli zarząd przejął klub i miał on 200 tysięcy zł zadłużenia, a dzisiaj ma tylko minus 60 tysięcy zł to jednak coś się zmieniło.
- Przez dwa lata, gdy Gryf gra w III lidze, w Słupsku kibicom wydawało się, że to dopiero początek tak długo oczekiwanego marszu w górę. Tymczasem niedługo może się okazać, że to już historia i wszyscy z rozrzewnieniem będą wspominać, jak wysoko grał Gryf...
- Jako kibice liczymy na to, że się utrzymamy. Wszak mamy 65-lecie klubu. Niedługo będzie Amber Cup i ten turniej może być początkiem dla kibiców obchodów rocznicy. Są plany wydania książki, my jako fani chcemy zorganizować sztandar dla klubu, bo nie ma takiego. Każdy z nas coś robi. I tak jak teraz, tyle lat chodzimy na mecze, to uważam, że jeszcze nikt tak pozytywnie w klubie nie myślał, żeby to grało, żeby było jak w zespołach z wyższych lig.
- To sam wynik sportowy to przypadek?
- To wina przygotowania drużyny przed tegorocznym sezonem.
- W pewnym momencie rundy jesiennej odwróciliście się od piłkarzy, wręcz dosłownie, gdy po meczu z Pogonią Barlinek podbiegli podziękować za doping.
- My od zawodników nie odwrócimy się nigdy. To jest część klubu, należy im się szacunek. Jak będą grali wiosną z całych sił na pełnych obrotach i będą przegrywali mecze, bo będą słabsi - trudno. Będziemy stać za nimi murem. Ale jeśli nie będą wkładali w grę serca, tak jak to było w tamtym spotkaniu, to będziemy ich za to ganić.
- Wygląda na to, że zespół potrzebuje uzupełnienia i będzie grał lepiej.
- To jest drużyna. My to widzimy. Dobrze to wyglądało w Rumi (remis z Orkanem 4:4
- dop. "Głosu Pomorza"), jeśli jednemu zawodnikowi działa się krzywda na murawie, to wszyscy biegli mu pomóc - to widać, że oni stają za sobą murem. Tak samo protesty, jakie piłkarze robili przed
dwoma ostatnimi meczami - to widać, że oni są zgrani.
- Kibice Gryfa więcej niż trzydzieści lat dopingują swoich piłkarzy. Jesteście barwną grupą z bujną przeszłością. Ostatnio wiele pozytywnego widać w waszym wizerunku.
- Może być jeszcze lepiej, jeśli tylko piłkarze będą lepiej grać i w klubie będzie wszystko OK. A nie oszukujmy się, pod koniec rundy było wiele rzeczy, które nas martwiły. Zamiast zastanawiać się, czy wynająć dwa, czy trzy autokary na spotkanie wyjazdowe, wciąż myśleliśmy o tym, co się dzieje w klubie. Niech każdy zajmie się tym, co potrafi najlepiej, zarząd niech martwi się o pieniądze, Paweł Kryszałowicz wraz z trenerem mają robić wynik, a my będziemy dopingować.
- W wielu klubach w Polsce jest taka tendencja, że kibice mają wiele do powiedzenia. W Gryfie jest podobnie...
- My nie uważamy się za Bóg wie kogo, że jak my coś powiemy, to klub ma to robić. Jak chcemy pogadać, to spotykamy się w klubie. Mamy swoje pomysły, przekazujemy je. Często jest tak, że wchodzą w życie. Przez stowarzyszenie staramy się ze wszystkimi rozmawiać. My oczywiście moglibyśmy robić protest, tak jak fani Legii Warszawa, każdy może sobie zrobić protest. Ale lepiej usiąść, porozmawiać i dowiedzieć się, o co chodzi.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?