Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niedobrze dobrany piec niszczy komin. Sprawa trafiła do sądu

Zbigniew Marecki
Zbigniew Marecki
Nowoczesny piec, zainstalowany w poniemieckim domu na wsi, okazał się nieodpowiedni  do komina, do którego go przyłączono
Nowoczesny piec, zainstalowany w poniemieckim domu na wsi, okazał się nieodpowiedni do komina, do którego go przyłączono Archiwum domowe
Skutkiem źle prowadzonych rozmów między właścicielem domu a firmą instalacyjną jest proces sądowy

69-latka z podsłupskiej wsi razem z rodziną mieszka w poniemieckim domu z ogrzewaniem z lat siedemdziesiątych. Dwa lata temu zainstalowany tam piec zaczął przeciekać.

- Dlatego zwróciliśmy się do spółki instalacyjnej w Słupsku, aby wymieniła nam piec typu Ziębiec - opowiada córka właścicielki domu. - Zleciliśmy jej, aby wybrała piec i nam go zamontowała w domu. Za usługę zapłaciliśmy 5300 złotych. Początkowo piec działał bez problemu, ale po kilku miesiącach na kominie pojawiły się coraz brzydsze plamy. Na dodatek stary komin zaczął w kilku miejscach pękać.

Wtedy rodzina doszła do wniosku, że słupska firma, instalując w ich domu piec typu Unikesel, popełniła błąd, bo powinna zainstalować piec, który nie potrzebuje specjalnego komina.

Według właścicielki domu, współwłaściciel słupskiej firmy, który osobiście oglądał jej dom przed przyjęciem zlecenia, zgodził się na zrobienie pieca na zamówienie, odpowiadającego jej potrzebom, a na dodatek pobrał tysiąc złotych zaliczki. Piec został zamontowany w październiku 2014 roku, a firma właścicielowi budynku nie przekazała paragonu ani faktury.

Początkowo rodzina emerytki próbowała się porozumieć ze słupską firmą polubownie. Według niej nic to jednak nie dało. Dlatego sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Słupsku. Proces trwa już drugi rok. Rodzina ma też kłopot, bo umowa z firmą wykonawczą była zawarta ustnie. W rezultacie 69-latka i jej najbliżsi zostali z wielkim problemem w trakcie sezonu grzewczego.

Czy jest szansa na porozumienie się z firmą, która zamontowała piec?

- Z propozycją ugody wyszliśmy na pierwszej rozprawie, ale nie została przyjęta - mówi współwłaściciel firmy.

O szczegółach nie chce rozmawiać, bo proces wciąż trwa. - Mogę tylko zapewnić, że to pierwsza sytuacja tego rodzaju, z którą się zetknąłem - dodaje.

Marek Downar-Zapolski, miejski rzecznik konsumentów w Słupsku, mówi, że ta sprawa pokazuje konsekwencje, do jakich może dojść, jeśli nie zawrzemy umowy na piśmie z wykonawcą, z którym się umówiliśmy ustnie co do szczegółów wykonania przez niego usługi.

- Dokładna umowa zawsze powinna być spisana, aby były znane prawa i obowiązki obu stron - dodaje Marek Downar-Zapolski.

gp24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza