Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemcy wykorzystują zatrucie Odry do własnych celów politycznych

Czesław Makulski
Martwe ryby znaleziono na brzegu Morza Bałtyckiego na wyspie Rugia
Martwe ryby znaleziono na brzegu Morza Bałtyckiego na wyspie Rugia Czesław Makulski
Przedstawiciele niemieckich władz centralnych i landowych, wspierane przez media oraz organizacje ekologiczne, tuż po opublikowaniu informacji o zatruciu Odry, przystąpiły do zmasowanego ataku na polski rząd. Padły oskarżenia o próby tuszowania sprawy. Dowodów nie przedstawiono, ale wielokrotnie powtórzone "fake newsy" trafiły na bardzo podatny grunt.

Rzecznik ministerstwa środowiska w Berlinie już 11 sierpnia stwierdził, że w Polsce procedura informacyjna przewidziana w takich przypadkach nie zadziałała. Niemieckie telewizje natychmiast rozpoczęły relacje z katastrofy ekologicznej na Odrze, do jakiej doprowadzono po polskiej stronie. Zdjęcia śniętych ryb miały zwiększyć grozę sytuacji. W studiach telewizyjnych natychmiast pojawili się eksperci, którzy zaczęli prześcigać się w oskarżeniach wobec Polski. Bezrefleksyjnie cytowano "Gazetę Wyborczą" i TVN, pojawiły się oskarżenia, że to polskie przedsiębiorstwa trują rzekę. W wodzie jakoby wykryto rtęć, metale ciężkie i inne trucizny. Nikt jednak nie przedstawił ani jednego dowodu potwierdzającego lansowane tezy.

Kłamstwo wielokrotnie powtórzone…

Po kilku dniach już nikt nie miał wątpliwości, że rząd w Warszawie celowo opóźnił informację o wybuchu katastrofy ekologicznej.
W Sueddeutsche Zeitung tłustym drukiem napisano: „Odra jest zatruta - i bez względu na to, co ktokolwiek dowie się o przyczynach zatrucia, dla ryb jest już za późno. Dzieje się tak głównie za sprawą prawicowo-populistycznej partii rządzącej w Polsce, która reaguje jak zwykle: tuszowaniem spraw”.

Niemiecki dziennik "Tagesschau" (ARD) napisał o największej katastrofie ekologicznej w Polsce i, powołując się na polską opozycję, porównał ją do katastrofy w Czarnobylu. Skrajnie lewicowy dziennik "Die Tageszeitung" już dawno znalazł winnego zatrucia Odry. Jest nim partia Prawo i Sprawiedliwość. Autorka komentarzy – Gabriele Lesser (znana z niechęci do obecnego rządu) nie ma żadnych wątpliwości, że obecny pisowski rząd przyczynił się do katastrofy.

Jak stwierdziła autorka materiału: „System działania rządzącej w Polsce partii PiS śmierdzi do nieba”. Jej zdaniem - katastrofa na Odrze pokazuje jak partia rządząca lekceważy społeczeństwo. „Dopiero po trzech tygodniach zareagowały polskie instytucje na zatrucie rzeki” – napisał „TAZ”. Także inne niemieckie gazety nie zostawiły na polskim rządzie suchej nitki. Regionalna stacja telewizyjna RBB wskazała winnych: to byli to Polacy. Przez kilka dni zaproszeni do studia ekolodzy tłumaczyli, że katastrofa jest bardzo poważna, a przyczyniły się do niej zaniedbania ekologiczne po polskiej stronie.

Minister ochrony środowiska Brandenburgii Axel Vogel (Zielony) ostro zaatakował polski rząd za zbyt późne – jego zdaniem – przekazanie informacji o zagrożeniu. Zapraszani do wielu stacji telewizyjnych niemieccy turyści, wędkarze czy ekolodzy opowiadali z przejęciem o śniętych rybach, o unoszącym się smrodzie, czy też o strasznej katastrofie. Były sekretarz generalny CDU, a także przewodniczący niemiecko-polskiej grupy parlamentarnej Paul Ziemiak wezwał do ścisłej współpracy między Polską i Niemcami. Jego zdaniem, odpowiedzialni po stronie polskiej muszą dostarczyć odpowiednich wyjaśnień. Niemiecki przekaz był jasny od początku – wywołać strach, zwiększyć potencjalne zagrożenie.

Szybka odpowiedź

W czasie, gdy wyławiano z Odry tony śniętych ryb, w jednej ze stacji radiowych wojewoda zachodniopomorski Zbigniew Bogucki zapewnił, że polskie urzędy reagują szybko i sprawnie, ale współpraca z Niemcami nie układa się tak dobrze, jak powinna.

Na stronach internetowych województwa zachodniopomorskiego Zbigniew Bogucki stwierdził, że pomimo obietnic, Niemcy nadal nie postawili na Odrze odpowiedniej liczby specjalnych zapór. - Niemcy zapewnili, że skorzystają z naszych rozwiązań i postawią kolejne zapory, żeby zapobiec dalszemu zanieczyszczeniu rzeki, ale tego nie wykonali – poinformował wojewoda. 16 sierpnia polska strona postawiła osiem tego typu zapór i będzie stawiać dalsze, natomiast strona niemiecka zaledwie dwie. Czyli wyraźnie widać, że niemiecka strona mija się z prawdą, kiedy oskarża polskich urzędników o opieszałość i próby – jakoby – zatuszowania problemu. - Nigdy nic takiego nie miało miejsca podkreślono w oświadczeniu urzędu wojewódzkiego.

Teraz to my stawiamy pytania

Deputowana do parlamentu we Frankfurcie nad Odrą z partii Zielonych Sarah Damus w stacji telewizyjnej RBB skrytykowała polskie władze za – jej zdaniem – opieszałe działania. - Dlaczego polska strona na czas nie poinformowała o niebezpieczeństwie strony niemieckiej – zastanawiała się niemiecka polityk.

Wydaje się jednak, że pytanie powinno brzmieć inaczej: Dlaczego niemiecka strona nie zauważyła niebezpieczeństwa, a jeżeli zauważyła i na czas zareagowała, to dlaczego nie poinformowała o nim polskiej strony? (Część niemieckich gazet informowała, że niemieckie laboratoria pierwsze próbki wody z Odry badały już pod koniec lipca).

Czy urzędy niemieckie i niemieckie laboratoria posiadały informację o zagrożeniu ekologicznym na Odrze i postanowiły te informacje zataić? Dlaczego Niemcy nie przekazały żadnych danych o potencjalnym zagrożeniu polskiej stronie? Prawo międzynarodowe i unijne przewiduje wymianę tego typu informacji. Odra to przecież rzeka graniczna.

W dniu 28 kwietnia 1999 weszła w życie umowa podpisana przez trzy państwa o utworzeniu Międzynarodowej Komisji Ochrony Odry przed Zanieczyszczeniem (MKOO). Komisja została powołana na podstawie międzynarodowej Umowy podpisanej we Wrocławiu 11 kwietnia 1996 r. między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej, Rządem Republiki Czeskiej, Rządem Republiki Federalnej Niemiec i Wspólnotą Europejską. Międzynarodowa Komisja Ochrony Odry przed Zanieczyszczeniem (MKOO) jest jedną z funkcjonujących w Europie międzynarodowych komisji zajmujących się problematyką rzek i jezior, których zlewnie leżą na obszarze więcej niż jednego państwa. W wyniku przystąpienia Polski i Czech do Unii Europejskiej z dniem 1 maja 2004 r. Wspólnota Europejska przestała być stroną umowy w sprawie MKOO (Umowa w sprawie zmiany umowy o MKOO). Główne cele MKOO to zapobieganie i trwałe obniżanie zanieczyszczenia Odry i Bałtyku szkodliwymi substancjami oraz doskonalenie ochrony przeciwpowodziowej na Odrze. Ponadto zgodnie z wymogami wskazanymi w Art. 8 Ramowej Dyrektywy Wodnej, państwa członkowskie Unii Europejskiej są zobowiązane do utworzenia programów monitorowania stanu wód w każdym obszarze dorzecza. Na Odrze jest to "Moduł IMS-Odra" (ang. International Monitoring Stations - Odra), który ma zbierać informacje o wybranych parametrach fizykochemicznych, chemicznych i biologicznych z międzynarodowych punktów monitoringu wód powierzchniowych. Na Międzynarodowym Obszarze Dorzecza Odry wyszczególniono 9 reprezentatywnych stacji monitoringowych: w Czechach, w Polsce i w Niemczech (w miejscowości Guben i Hohenwutzen).

Z unijnej Ramowej Dyrektywy Wodnej jasno wynika, że Niemcy miały i nadal mają obowiązek monitorowania stanu rzeki Odra.

Krótka „niemiecka pamięć”

Twierdzenie, że nikt w Niemczech do tej pory nie widział takiej katastrofy ekologicznej, jest po prostu fałszywe. Podobnie, jak powtarzane niczym mantra twierdzenie, że niemieckie służby zawsze działają odpowiedzialnie, szybko i skutecznie. Oto kilka przykładów podobnych przypadków, do jakich doszło u naszych zachodnich sąsiadów.

Pod koniec czerwca 2022 roku na plażach wzdłuż Łaby znaleziono tysiące martwych ryb. Także w tym czasie w hamburskim porcie ryby unosiły się na wodzie... brzuchami do góry. Dopiero po kilku dniach odpowiednie urzędy potwierdziły informację o masowym śnięciu ryb w Łabie, w jej dorzeczu i w porcie w Hamburgu. Po kilkunastu dniach (dokładnie 11.07.2022) podano informację, że przyczyną śnięcia ryb jest brak w wodzie tlenu. Do 18 czerwca tego roku tylko w Hamburgu i okolicach na Elbie wyłowiono około 7 ton martwych ryb.

W styczniu 2022 r. wędkarze i rybacy zauważyli śnięte ryby u wybrzeży Rugii. Jak dowiedzieliśmy się w Krajowym Urzędzie ds. Rolnictwa i Ochrony Środowiska, do dzisiaj nie ustalono z jakiego powodu zdechło ponad 30 ton ryb. Niemieccy ekolodzy potwierdzają, że mieliśmy na Rugii do czynienia z katastrofą ekologiczną.

Nie znalazłem żadnej oficjalnej notatki, ani innego dokumentu, aby o tej katastrofie strona niemiecka informowała polskich sąsiadów z województwa zachodniopomorskiego. Tym bardziej, że do podobnej katastrofy doszło w tych samym okresie na wyspie Uznam. Również tam wyłowiono z wody tysiące martwych ryb. Rugia i Uznam leżą blisko polskiej zachodniej granicy.
W maju 2021 roku z nieznanych powodów zaczęły ginąć drobnoustroje i małe zwierzęta w Rezerwacie Biosfery UNESCO "Bliesgau" (przy granicy niemiecko-francuskiej). Dopiero po kilkunastu dniach od pierwszych wskazówek, lokalne urzędy poinformowały, że na wielkim obszarze cały ekosystem został zanieczyszczony obornikiem. Politycy partii Zielonych skrytykowali wówczas landowe ministerstwo środowiska za zdecydowanie nieskuteczną politykę informacyjną. Wówczas lokalne władze administracyjne nie powiadomiły na czas sąsiadujących z nimi francuskich instytucji. Do podobnych sytuacji doszło w Renie w 2018 roku.

Kilkanaście dni temu niemieckie agencje zaalarmowały, że ryby giną nie tylko w Odrze. Odnaleziono setki martwych ryb w rzece Saale (Soława) w Saksonii-Anhalt. Przyczyną tej katastrofy najprawdopodobniej była awaria w jednym z tamtejszych przedsiębiorstw, gdzie pękł rurociąg, z którego wydobywała się solanka amoniakalna. Chodzi o firmę „Solvay” w Bernburgu. Do awarii doszło w piątek wczesnym rankiem, a media poinformowały o zagrożeniu dopiero we wtorek, 16 sierpnia. Jednak w tym wypadku nikt w Niemczech nawet nie wspomina o zbyt późnym działaniu i opieszałości urzędników. Niemcy wychodzą z założenia, że niemiecki „Deutsche Beamte” (urzędnik mianowany) nie może się mylić. Polski wiadomo…

Odra bezpieczna

6 września przestał obowiązywać zakaz korzystania z wód Odry. Podczas prowadzonych badań wody nie stwierdzono nowych przypadków śnięcia ryb na całej długości rzeki. Badania nie wykazały również czynników, które mogą być niebezpieczne przy normalnym użytkowaniu Odry.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Niemcy wykorzystują zatrucie Odry do własnych celów politycznych - Głos Szczeciński

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza