Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepełnosprawny masażysta poradził sobie sam

Zbigniew Marecki [email protected] tel. 59 848 81 00 Fot. Łukasz Capar
Dominik Zaremba w czasie pracy w swoim gabinecie.
Dominik Zaremba w czasie pracy w swoim gabinecie.
Dominik Zaremba, niepełnosprawny ze Słupska, założył salon masażu, bo nikt go nie chciał zatrudnić na stałe. Udowadnia, że można sobie poradzić bez pomocy.

Pan Dominik jest osobą niedowidzącą. Mimo to przez całe życie próbował sobie samodzielnie radzić. Zdecydował się na naukę w Wojewódzkim Zespole Szkół Medycznych w Słupsku, gdzie na poziomie policealnym ukończył kierunek dający uprawnienia do masażu.

- Wybrałem zawód masażysty, bo on nie wymaga dobrego wzroku. Ważne są za to sprawne ręce. Poprzez dotyk można się doskonale zorientować, jak należy postępować z pacjentem - tłumaczy trzydziestolatek.

Jednak w praktyce rzeczywistość okazała się o wiele bardziej skomplikowana niż przypuszczał, gdy wybierał zawód.

- Dużo się mówi o pomocy dla niepełnosprawnych, ale gdy zacząłem szukać pracy, to w żadnej z firm, które odwiedziłem, nie zaoferowano mi stałego zatrudnienia. Pracowałem tylko dorywczo i cały czas musiałem udowadniać, że jestem lepszy od osób pełnosprawnych - mówi pan Dominik.

Czytaj też: Nasz akcja - sposób na biznes. Straciła pracę, teraz prowadzi własna firmę

Ostatecznie pół roku temu zdecydował się rozpocząć działalność gospodarczą na własną rękę.

- Zastanawiałem się nad wystąpieniem o dotację dla osób bezrobotnych, które tworzą własną firmę. Po dyskusji w rodzinie doszedłem jednak do wniosku, że byłoby to ryzykowne, bo gdyby interes nie wyszedł, to musiałbym zwracać pieniądze - opowiada pan Dominik.

Dlatego zdecydował się na działanie małymi krokami. Znalazł i wynajął pomieszczenie przy ul. Romera, gdzie przy pomocy rodziców i znajomych urządził salon masażu.

- Kupiłem stół do masażu. Z programu PFRON "Komputer dla Homera" udało mi się wcześniej zdobyć laptopa, w którym stworzyłem rejestr pacjentów. I tak zacząłem pracę na własną rękę - opowiada pan Dominik.

Początkowo pracował trochę na zasadzie wolontariatu. Nawiązał kontakt ze stowarzyszeniem "Amazonek", aby przekonać kobiety po mastektomii, że może im pomóc. - Stopniowo zacząłem przekonywać do siebie klientów, którzy odnajdywali mnie po tym, jak od znajomych dostali dobre rekomendacje - zdradza masażysta.

Teraz oferuje już masaż klasyczny, relaksacyjny, sportowy i drenaż limfatyczny, który stosuje się, gdy pojawiają się obrzęki piersi po mastektomii.

Czytaj też: Nasza akcja - sposób na biznes. Fachowa opieka dla seniorów

- Zdecydowałem też, że za swoje usługi będę pobierał niższe opłaty od tych, które żądają masażyści szpitalni. Ponadto pacjenci, gdy są w trudnej sytuacji finansowej, mogą negocjować ulgi, bo zdaję sobie sprawę, że często ludziom potrzebującym pomocy masażysty brakuje pieniędzy - uważa pan Dominik.

Zaczął też dojeżdżać do pacjentów. Razem z łóżkiem jeździ autobusem albo do klienta dowożą go rodzice.

- Dzięki temu rozszerza się krąg moich klientów. Myślę także o rozszerzeniu oferty o masaże powiązane z zabiegami borowinowymi. To jednak wymaga nakładów, więc muszę jeszcze zaczekać z takimi inwestycjami - mówi pan Dominik.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza