Mężczyzna zasłabł we wtorek rano na ul. Nad Śluzami w Słupsku. Pogotowie wezwali przechodnie.
- Od dyspozytorki usłyszeliśmy, że wszystkie karetki są zajęte i na wolną trzeba czekać godzinę - poinformowała nas zbulwersowana czytelniczka. - Mój brat wyniósł koc, żeby okryć mężczyznę. Na szczęście po chwili pojawiła się policja.
Policjanci potwierdzają, że mężczyzna był nieprzytomny, nie było od niego czuć alkoholu.
- Funkcjonariuszka, która była na miejscu, ukończyła kurs ratownika medycznego. Zaopatrzyła tego pana, przykryła go kocem termicznym i policjanci mogli tylko stać przy nim i czekać na karetkę - mówi Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji.
Zobacz także: Wysiadła z autobusu i wpadła pod samochód. Nieprzytomna kobieta w szpitalu
W końcu karetka, wezwana o godz. 8.40, przyjechała o 9.37 i zabrała mężczyznę na szpitalny SOR.
- Jest tyle zleceń, że nie wyrabiamy. W tym czasie mieliśmy same pilne przypadki, a tylko dwie karetki do dyspozycji - tłumaczy Włodzimierz Rutkowski, kierownik słupskiego pogotowia. - Trzecia karetka, która jest w Słupsku, w tym czasie była myta, bo mieliśmy krwotok. W końcu dotarliśmy jednak do tego mężczyzny, był nieprzytomny i prawdopodobnie wyziębiony. Trafił na SOR.
Słupszczanie, którzy wzywali pogotowie są oburzeni. - Jak można kazać czekać nieprzytomnemu przez godzinę na mokrej ziemi. Przecież przez ten czas ten człowiek mógł już umrzeć - mówi nasz czytelniczka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?