Udawało się Czarnym prawie wszystko. Ograniczyć w ataku Josipa Sobina, wybicie z rytmu Kamila Łączyńskiego, a Nemanija Jaramz został po prostu zastopowany (trzy bloki na nim Davida Kravisha).
Kravis zagrał w ogóle doskonale (17 punktów i 15 zbiorek). Świetnie rozgrywał Lewis, i miał doskonałe momenty w ataku dodatkowo świetnie broniąc. Właściwie tylko raz stracił w tym meczu głowę w swoim stylu.
Ale na szczęście nie trwało to zbyt długo. Czarni w trzeciej kwarcie prowadzili nawet 15 punktami (52:37) i mimo, że Anwili odrobił straty i doprowadził do remisu 60:60 końcówka należała do graczy ze Słupska.
Przy remisie niesamowity rzut za trzy trafił Mantas Cesnauskis i… Anwil już po niej nie podniósł mimo ogłuszającego dopingu publiczności.
Czarni wymuszali trudne rzuty rywali i królowali na zbiórce. W ataku za to grali cierpliwie i niektórymi akcjami całkowicie rozmontowywali defensywę Anwilu. W efekcie zdobywali łatwe punkty spod kosza. Na wyróżnienie zasługuje praktycznie cały zespół, choć Czarni mieli kilku bohaterów różnych momentów.
Świetnie rotował składem trener Robert Stelmahers i ten mecz jest także jego taktycznym sukcesem.
Czarni prowadzą więc w serii do trzech zwycięstw 1:0 i teraz to oni mają przewagę boiska. Ale jak pokazał pierwszy mecz w tej konfrontacji, wcale nie ma ona takiego znaczenia.
Anwil Włocławek – Energa Czarni Słupsk 72:82 kwarty: 22:23, 13:12, 16:23, 21:24
Czarni: Kravish 17, Lewis 21(1), Ginyard 14, Seweryn 6(2), Surmacz 14(2) oraz Cesnauskis 6(2), Goods 4, Bachynski 0, Dąbrowski 0,
Anwil: Łaczyński 13(3), Leończyk 5, Sobin 8, Jarmaz 7, Haws 2 oraz Washington 17 (3), McCray 11, Bartosz 5(1), Dimitriew 4, Młynarski 0.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
