Związki zawodowe w POLICACH od dawna obarczają odpowiedzialnością za tragiczną sytuację spółki prezesów, którzy działali w zarządzie w okresie ostatnich dwóch lat. Obciażają ich winą zwłaszcza za fatalne w skutkach decyzje zakupu dużych ilości surowców w czwartym kwartale 2008 roku oraz za straty, jakie POLICE poniosły na opcjach walutowych. Przypomnijmy, że Zakłady Chemiczne w ostatnim kwartale 2008 roku straciły ponad 300 mln zł. Większość decydentów, którzy w tym czasie zarządzali firmą i podejmowali decyzje, już nie ma w ZCh. Odeszli z firmy, mimo fatalnych wyników finansowych, zostali jeszcze nagrodzeni 200-tysięcznymi nagrodami.
Kontrolerzy NIK maja sprawdzić między innymi, jak spółka była zarządzana, w jaki sposób prowadzano politykę finansową. Oprócz NIK Policami interesuje się także prokuratura. W ostatnich dniach przesłuchano część pracowników Zakładów.
Między innymi szefa Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego Waldemara Badełka oraz Annę Tarocińską, przedstawiciela załogi w Radzie Nadzorczej Polic. Oboje potwierdzili, nie chcieli jednak zdradzić, czego konkretnie dotyczyła rozmowa z prokuratorem. Chodziło o spółkę.
Badełek przypomniał, że kontroli NIK w Zakładach związkowcy domagali się już od miesięcy. Także politycy SLD.
- Winni szalonych zakupów i strat na opcjach powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności - podkreślił przewodniczący.
- Błędy były nieuniknione - dodaje Krzysztof Zieliński, szef zakładowej Solidarności. - Kolejne zarządy Polic są polityczne, stołki obsadzane są przez ludzi bez żadnych kwalifikacji do pełnionych funkcji, bez doświadczenia, młodych.
Czekamy na wyniki kontroli.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?