Wydział promocji usteckiego magistratu cierpi na brak środków. Większą część rocznego budżetu pochłania festiwal sztucznych ogni. To kluczowa impreza sezonowa w regionie.
Usteccy marketingowcy sięgają jednak po lokalne produkty, dzięki którym miasto może błysnąć. Do lamusa odłożono tatrzańską ciupagę z napisem Ustka. Nie sięgnięto też po świeżego dorsza prosto z kutra, ma za krótki okres przydatności do spożycia.
Wypośrodkowano więc i zwrócono się w kierunku natury i ekologii. Padło na sok jabłkowy. Co prawda nie z Ustki, próżno tam szukać sadów, ale z Głobina.
- Podstawą działalności mojego wydziału jest współpraca z mieszkańcami - mówi Piotr Wszółkowski, naczelnik Wydziału Promocji Urzędu Miasta Ustka. - Jak i całego regionu - szybko dodaje.
- Parę miesięcy przed sezonem zwrócił się do nas pan Feliks Karnicki, właściciel gospodarstwa argroturystycznego i winnicy. Zaproponował współpracę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?