Nowe rondo jest za ciasne dla autobusów

Zarząd Dróg Miejskich zapewnia jednak, że na poprawki nie wyda ani złotówki.

Okazało się, że łuki na rondzie u zbiegu ulic Gdańskiej, Lotha i Kozietulskiego są tak zaprojektowane, że samochody ciężarowe oraz autobusy podczas skręcania, obijały kołami o krawężniki.

Drogowcy więc od poniedziałku "łagodzą" łuki, aby ruch odbywał się sprawniej. Powiększone skręty zostały wyłożone kamieniami. Ruch samochodów jest utrudniony, kilkadziesiąt metrów przed wjazdem na rondo zamknięty jest prawy pas ruchu (w stronę Gdańska).

Według Wiesława Kurtiaka, dyrektora Zarządu Dróg Miejskich, projekt nie był zły, jednak zmiany okazały się konieczne.

- Rondo znajduje się na etapie dopuszczenia do ruchu - mówi Kurtiak, który zapewnia, że za poprawki ZDM nie zapłaci grosza. - Śledzimy na bieżąco ruch pojazdów i okazało się, że trzeba wprowadzić korektę, bo duże samochody wjeżdżały na krawężniki.
Jego zdaniem rondo zaprojektowane jest dobrze i gdyby samochody nie przekraczały dozwolonej prędkości, nie byłoby problemu. Przed wjazdem na rondo ma też stanąć świetlny znak przypominający, że w mieście jeździmy 50 kilometrów na godzinę.

- Wszelkie normy zostały zachowane - zapewnia dyrektor.

Jednak kierowcy autobusów mają inne zdanie. Od dawna skarżyli się na ten feler. - Gołym okiem było widać, że łuki są źle zrobione - mówi kierowca Miejskiego Zakładu Komunikacji w Słupsku (dane do wiad. red.). - Podobnie będzie z budowanym rondem na ul. Sobieskiego. Za kilka miesięcy też trzeba będzie je przebudować.

To nie pierwsze rondo do poprawki. Kilka lat temu drogowcy dwukrotnie przebudowywali rondo u zbiegu ulic Lotha i Obrońców Wybrzeża, bo nie mieściły się na nim autobusy komunikacji miejskiej.