MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nowy prezes Bytovii Bytów: Nie możemy zaprzepaścić okazji na drugą ligę

Krzysztof Niekrasz
Janusz Wiczkowski
Janusz Wiczkowski Fot. Andrzej Gurba
Rozmowa z Januszem Wiczkowskim, prezesem trzecioligowego Druteksu-Bytovii Bytów.

- Czy uprawiał pan piłkę nożną?

- Jak każdy młody chłopak grałem w piłkę. Dorastałem w okresie wielkich sukcesów polskiej reprezentacji na mistrzostwach świata. Każdy wtedy chciał być Deyną, Szarmachem czy Tomaszewskim. Ja grałem w środku pomocy. A w ostatnich kilku latach to udział w rozgrywkach piłki halowej na pozycji bramkarza. Chyba z sukcesami, bo kilka pucharów stoi na półce.

- Od kiedy jest pan związany z bytowskim klubem?

- Jako sympatyk i kibic to od zawsze, natomiast czynnie od 2003 roku. Wtedy za namową ówczesnego prezesa Zbigniewa Cyrzana wszedłem do zarządu, a następnie wybrano mnie na wiceprezesa klubu.

- Kto pana namówił do prezesowania?

- Pierwszą sugestię usłyszałem od Bogdana Adamczyka, a następnie powtórzył ją Rafał Gierszewski, że chcą przedstawić moją kandydaturę na posiedzeniu zarządu.

- Jakie są pana pierwsze wrażenia po wyborze na prezesa?

- Nie przesadzajmy, nie jest to dla mnie jakieś nowe doświadczenie. Z klubem związany jestem od dawna i znam go na wylot. Sprzeczne uczucia to mną targały, gdy otrzymałem propozycję objęcia tej funkcji. Nie była to łatwa decyzja. Teraz nie czas na wrażenia, a tylko na ciężką pracę.

- Od jakich decyzji zaczął pan urzędowanie?

- Tak się złożyło, że przejąłem klub bez trenera asystenta, z którym to zarząd rozwiązał współpracę przed powołaniem mnie na funkcję prezesa. Musiałem więc zacząć prezesowanie od znalezienia trenera II zespołu czy asystenta trenera I drużyny, bo takiej nazwy ja wolę używać. Na dzień dzisiejszy nowym asystentem jest Adrian Stawski. Obecnie przygotowujemy imprezę, która weszła już na stałe do naszego kalendarza, a mianowicie rozdanie piłkarskich oskarów. Już dzisiaj zapraszam wszystkich siódmego stycznia do sali widowiskowej BCK. Zakończone są też przygotowania do wyjazdu kadry na obóz zimowy, który tym razem odbędzie się w Jarocinie.

- Nie mam najmniejszych złudzeń, że sezon 2010/2011 może być najlepszy w wieloletniej historii zasłużonego klubu w Bytowie. A jak pan to ocenia?

- Myślę, że ostatnie kilka lat należy do najlepszych, nawet ten ostatni sezon, w którym mecz z Wisłą Kraków przyćmił niezbyt udany występ w lidze. Jesienna runda i zajmowane po niej miejsce faktycznie może napawać optymizmem. Jest to wymarzona pozycja do ataku na II ligę. Proszę jednak pamiętać, że to jest sport i dlatego jest piękny, bo nieobliczalny. Ja osobiście z wielką pokorą przyjmę każdy przyszłoroczny scenariusz. Pewnie, że moim marzeniem jest, aby okrągłą 65. rocznicę powstania klubu - przypieczętować awansem do II ligi.

- Jaki jest największy atut bytowskiej drużyny za kadencji szkoleniowej Waldemara Walkusza?

- Dobre pytanie, na które nie ma prostej odpowiedzi. Moim zdaniem tych atutów jest kilka: trener, zarząd, zawodnicy i sponsor. Bez współdziałania tych elementów nie bylibyśmy tu, gdzie jesteśmy.

- Jakie są aspiracje i marzenia prezesa Janusza Wiczkowskiego?

- Moim marzeniem jest, aby moja żona nie przestała chodzić na spotkania podczas trwania mojej prezesury. A na poważnie, chciałbym, aby zespół grał taką piłkę, na którą będzie chciało przychodzić mnóstwo kibiców. A aspiracje już się zrealizowały, kiedy objąłem funkcję prezesa jednego z najbardziej zasłużonych klubów na Kaszubszczyźnie i nie tylko.

- Prezesowanie to z reguły czynność społeczna. Czym w takim razie zajmuje się na co dzień Janusz Wiczkowski?

- Od dziesięciu lat pełnię funkcję dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Bytowie.

- Jak układają się klubowe relacje z władzami Bytowa?

- Ostatnie lata to naprawdę znaczna poprawa. Zaczyna dostrzegać się rolę, jaką odgrywa nasze stowarzyszenie dla miasta. Będę trochę nieskromny, ale jest w tym udział Rafała Gierszewskiego i mój. Zasiadając w Radzie Miejskiej, potrafiliśmy przekonać burmistrza do korzystnych posunięć dla klubu. Ostatnie porozumienie w sprawie budowy domu piłkarza tylko potwierdza to i można z nadzieją patrzeć w przyszłość. Jestem przekonany, że również przedstawiciele Stowarzyszenia MKS Bytovia zasiadający w nowej radzie zadbają o interesy klubu.

- W Bytowie duży wpływ na działalność piłkarską ma główny sponsor Leszek Gierszewski. W jakich układach jest pan z szefem firmy Drutex?

- Pana Leszka Gierszewskiego znam od dawna i współpracuję z nim na płaszczyźnie zawodowej. Życzyłbym sobie, aby podobne, bardzo dobre relacje, miały miejsce na linii klub-sponsor.

- Ma pan pomysł na przyciągnięcie kolejnych sponsorów do klubu?

- Udawało mi się przyciągać sponsorów, gdy klub przeżywał trudności, to tym bardziej teraz nie powinno być z tym problemów. Sponsorzy, widząc, że klub jest dobrze poukładany i gospodarka finansowa dobrze prowadzona, bardzo chętnie uczestniczą w takim projekcie.

- Nie boi się pan odpowiedzialności za bytowski futbol. Druga liga na horyzoncie i wszyscy kibice w tym kaszubskim mieście strasznie się napinają na historyczny awans. Jest pan przygotowany na takie oczekiwanie?

- Już wcześniej wspominałem, i kibicom to też radzę, żeby z pokorą podchodzili do wszystkiego, co się wydarzyło i może wydarzyć. To nie jest asekuranctwo z mojej strony, a tylko realizm. Jesień była znakomita i nikt nie spodziewał się liderowania z przewagą 7 punktów. Kto w lipcu obstawiał taki scenariusz? A kto jest w stanie przewidzieć, co będzie w czerwcu?

- Z bazą piłkarską na drugoligowe granie nie jest najlepiej. Jak widzi pan rozwiązanie tego problemu?

- Zanim zgodziłem się na prezesowanie, rozmawiałem z burmistrzem, któremu przedstawiłem realną możliwość awansu Druteksu-Bytovii do II ligi i jakie z tym wiążą się konsekwencje dla klubu oraz miasta. Odniosłem wrażenie, że burmistrz będzie wspierał działania przystosowujące obiekt do obowiązujących standardów. Wiele problemów rozwiązała podpisana niedawno umowa dotycząca domu piłkarza. Najważniejsze pozostają jeszcze kwestie odpowiedniej liczby miejsc siedzących, w tym zadaszonych oraz bezpiecznego sektora dla kibiców przyjezdnych. Nie można też zapomnieć o remoncie murawy. W tym wypadku konieczne będzie ścisłe współdziałanie z dyrektorem Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. W grudniu odbędzie się spotkanie, na którym działacze PZPN zapoznają nas z wymogami, jakie trzeba będzie spełnić na boiskach II-ligowych w następnym sezonie. Wtedy będziemy mogli już rozmawiać o szczegółach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza