Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obchodziliśmy Światowy Dzień bez Przekleństw

Fot. Krzysztof Tomasik
Natalia i Wioleta Kowalczyk ze Słupska przyznają, ze czasem zdarzy się im zakląć. Wczoraj w Księgarni Ratuszowej zajrzały do Słownika polskich przekleństw i wulgaryzmów.
Natalia i Wioleta Kowalczyk ze Słupska przyznają, ze czasem zdarzy się im zakląć. Wczoraj w Księgarni Ratuszowej zajrzały do Słownika polskich przekleństw i wulgaryzmów. Fot. Krzysztof Tomasik
Klnie w zasadzie każdy, choć wiadomo, że to nie przystoi. Psychologowie tłumaczą: tak człowiek wyraża emocje. Jednak powinien poszukiwać innych form własnej ekspresji.

Wczoraj obchodziliśmy Światowy Dzień bez Przekleństw. Dzień coraz bardziej potrzebny, bo codziennie stykamy się z masą wulgaryzmów - na ulicy, w autobusie, w pracy, praktycznie wszędzie.

- Wulgaryzmy były, są i będą w naszym języku. Znajdziemy je u poety Jana Kochanowskiego, gdzie są mniej lub bardziej skrywane. Sama ich obecność jest kwestią kulturowej akceptacji - mówi Andrzej Żurowski, dyrektor Instytutu Filologii Polskiej Akademii Pomorskiej w Słupsku.

- To już taka forma ekspresji i najczęściej pojawiają się w momencie, kiedy trudno ją zastąpić czymś innym. Różnie jednak z tym bywa. Mamy przykład tak zwanego poniedziałku budowlanych, w tym znaczeniu, gdy wulgaryzmy są nieuświadomioną formą ekspresji są tylko chwastem językowym.

Dyrektor Żurowski przyznaje jednak, że od czasu do czasu i jemu zdarza się siarczyście przekląć, ale raczej bardziej do siebie, niż do kogoś. - To jest kwestia osobowości, czy ktoś jest emocjonalny, czy stonowany. Ja należę do tych drugich - stwierdza.

Psychologowie tłumaczą, że człowiek nie wypracował odpowiednich językowych form na wyrażanie swojej ekspresji. - Dlatego tak często pomaga sobie językiem ciała i przekleństwami, które zwierają w sobie bardzo dużo informacji. Momentami nawet ułatwiają porozumienie, czy też szybkie przekazanie drugiej osobie określonego stanowiska w danej sprawie - mówi Władysław Hałasiewicz, psycholog ze Słupska.

- Jestem przeciwny przeklinaniu, a w dzisiejszym języku młodzieżowym słowa trudne niegdyś do przyjęcia stały się normą - podkreśla Hałasiewicz. Tymczasem na rynku pojawia się coraz więcej publikacji, które opisują zmiany zachodzące w języku i mimo, iż wulgaryzmy służą do prostego wyrażania emocji to jest ich coraz więcej, w ostatnim czasie głównie zapożyczanych z języków obcych.

Pedagodzy szkoleni uważają jednak, że nie ma powodów do obaw. - Większość uczniów nie używa przekleństw. Choć dzieci przychodzą z różnych środowisk i może zdarzyć się tak, że któreś z nich używa wulgaryzmów nawet nie wiedząc, że to niestosowne, nie znając ich znaczenia - mówi Bogumiła Siedlecka, pedagog szkolny w Szkole Podstawowej numer 2 w Słupsku.

Są jednak inne opinie wśród pedagogów. - Wszystko zależy od środowiska w jakim przebywają - mówi nam nauczyciel jednego z gimnazjów słupskich - Tam, gdzie uczniowie przebywają wśród subkultur są łatwiej podatni na przekleństwa, ponieważ to jest częścią jakiegoś stylu bycia. Bardziej niepokojąca jest wulgaryzacja języka dziewcząt. pozostaje mieć na dzieję, że jest to całkowicie chwilowe zafascynowanie czasem bardzo brutalnym językiem. Z doświadczenia wiem, że ludzie z tego wyrastają.
Nasza sonda
Czy ludzie za dużo przeklinają?

Dorota Zawadzka, przedstawiciel prywatnej firmy pożyczkowej
- Zdecydowanie za dużo. Bardzo często wulgaryzmy słyszy się wśród młodzieży. Razi mnie to mocno. Zwracam uwagę młodym, jeżeli mam okazję. Starszym nie, bo to się uważa za bardziej normalne.

Aleksander Wołowicz, uczeń gimnazjum
- Ludzie zdecydowanie za dużo przeklinają, choć przyznam, że mi osobiście też się czasami to zdarza. Staram się jednak bardzo powstrzymywać, by nie używać przekleństw. Razi mnie bardzo, gdy przekleństw używa się nadmiernie.

Paweł Kalski, uczeń gimnazjum
- Wszyscy klną zdecydowanie zbyt często i za dużo. To kłuje w uszy. Inaczej, gdy od czasu do czasu komuś się zdarzy. Wtedy aż tak bardzo nie zwracam na to uwagi. Natomiast zdecydowanie zbyt często klną dziewczyny. To zupełnie do nich nie pasuje.

Przemysław Stelmaszuk, uczeń liceum
- Zdarza mi się to często, przyznaję. Bardziej razi mnie, gdy klną dziewczyny. To jest w tej chwili norma, że klną, żeby zaimponować otoczeniu. Jak moja dziewczyna klnie, to mi to przeszkadza.

Aldona Jaczewska, emerytka
- Ludzie dzisiaj zdecydowanie za dużo przeklinają, szczególnie młodzi. Bardzo mnie to razi. Kiedyś próbowałam im zwracać uwagę, ale raz dostałam taką reprymendę, że już po prostu się nie odzywam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza