Ochotnicy możecie już iść

Pomysł likwidacji usteckiej OSP pojawił się w czasie ubiegłotygodniowego spotkania burmistrza Ustki z komendantem słupskiej straży pożarnej.

- Pod względem operacyjnym ochotnicy w Ustce mają bardzo małe znaczenie, bo 99 procent akcji wykonuje straż zawodowa - mówi Andrzej Gomulski, komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej w Słupsku. - Ponadto w tej jednostce od kilku lat źle się dzieje. Raz już doszło do kryzysu i z powodu sporów wewnętrznych organizacja o mało się nie rozwiązała.

OSP utrzymywane jest z kasy miejskiej. W tym roku Ustka wyda na to 32 tys. zł. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że powodem likwidacji są właśnie wydatki i mała przydatność ochotników.

Wczoraj rano urzędnicy potwierdzili nam, że rozważają sens istnienia jednostki. Po południu już zaczęli się z tego wycofywać.

- Na razie nie prowadzimy żadnych działań zmierzających do likwidacji OSP - mówi Jacek Cegła, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Ustce.

Przedstawiciele OSP w Ustce odrzucają zarzuty o słabym funkcjonowaniu. - W ubiegłym roku mieliśmy 10 poważnych akcji i wiele mniejszych. Nie ma u nas kryzysu - zapewnia Sebastian Łaciński, szef usteckiej OSP. Ćwiczymy tak jak trzeba i szkolimy młodzież. Ponadto o likwidacji OSP może zadecydować tylko jego zarząd. Zgodnie z prawem miasto jest zobowiązane nas utrzymywać. Może decydować tylko o wysokości przyznanej nam dotacji.

W przyszłym tygodniu dojdzie do spotkania burmistrza ze strażakami. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że do tego czasu miasto zleciło swoim prawnikom analizę, czy może doprowadzić do likwidacji OSP.