I wtedy ja, od początku zadeklarowana przeciwniczka gimnazjów, zmieniłam zdanie, bo uświadomiłam sobie, że człowiek po prostu przyzwyczaja się do tego, co jest i staje okoniem do wszystkiego, co nowe i niesie zmiany. I tak jest teraz. Gdy powstawały gimnazja, większość była przeciw, bo po co zabierać dzieci ze swoich klas, w których się już zintegrowały przez te sześć lat nauki. Jednak tak samo jest teraz - po co znów wszystko wywracać do góry nogami, skoro obecna młodzież już się przystosowała do nowego systemu, w którym gimnazja istnieją, zwłaszcza że to ogromne koszta dla państwa. Czytaj na str. 8-9 papierowego wydania "Głosu".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?