Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odebrano im dzieci. Teraz walczą by je odzyskać [ZDJĘCIA]

Rajmund Wełnic
Pod koniec października do mieszkania Pauliny Kadej ze Szczecinka przyszli pracownicy pomocy społecznej i – na podstawie decyzji sądu – zabrali do pogotowia opiekuńczego jej nowonarodzonego synka Sebastiana. – Paulina nie było wtedy w domu, przyszła pani kurator i kilka osób, podpisałem kilka dokumentów – opowiada ojciec dzieci Andrzej Kurek. – Kazali ubrać też 2-letnią Kasię, synka zwinęli jak worek kartofli i poszli.

– Miał wtedy tylko 11 dni, karmiłam go piersią, a to mogą robić nawet matki w więzieniu – mówi pani Paulina.

Wprost z przedszkola wzięto 3,5-letniego Fabiana i 6- letnią Andżelikę. Starsze dzieci znalazły się u rodziny zastępczej. Od tamtej pory rodzice mogą je widywać raz w tygodniu tylko na chwilę w świetlicy Domu Pomocy Społecznej w Bornem Sulinowie. – To krótkie chwile radości, w domu cisza, smutek i żal nie do opanowania – pani Paulina mówi, że o decyzji sądu przesądziło to, iż nie pojechała z Kasią na badania kardiologiczne do Koszalina. – Ale nie miałam za co pojechać ani skąd pożyczyć.

Rodzina zajmuje niewielkie, dwupokojowe mieszkanie w kamienicy. W domu się nie przelewa, ale rodzice starają się jak mogą, aby dzieciom niczego nie brakowało. Rodzice nie pracują, pan Andrzej jest poważnie chory i niebawem stanie przed komisją ds. orzekania o niepełnosprawności. Ma nadzieję na rentę. W domu nie ma mowy o przemocy fizycznej, alkoholu. – Zabrano nam dzieci z uwagi na biedę – nie ma wątpliwości zrozpaczona matka, która wraz z partnerem i ojcem dzieci Andrzejem Kurkiem, szuka sprawiedliwości i pomocy. Z tą pierwsza pośpieszyła Monika Tkaczyk, radna z gminy Barwice, która postawiła na nogi dosłownie pół Polski.

- Decyzję o zabezpieczeniu dzieci poprzez umieszczenie ich w pieczy zastępczej podjął Sąd Rejonowy w Szczecinku z uwagi na zaniedbania ze strony rodziców wynikające z ich wielu deficytów – mówi Agnieszka Osowska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. - Rodzina była objęta wsparciem ośrodka, od wielu lat, w tym wsparciem asystenta rodziny. W trakcie pracy z rodziną pracownicy ośrodka próbowali wdrożyć pewne zalecenia, które miały służyć dobru dzieci, natomiast rodzina nie współpracowała rzetelnie, nie wywiązywała się z uzgodnień, dalej popełniała te same błędy. W związku z tym naszym obowiązkiem było poinformowanie o takich sytuacjach sąd. I tak też się stało.

- Sąd po powzięciu informacji, przeprowadzeniu wywiadu przez kuratora sądowego podjął decyzję o ograniczeniu władzy rodzicielskiej poprzez nadzór kuratora na czas toczącego się postępowania – Agnieszka Osowska zapewnia, że dzieci nie umieszczono w rodzinie zastępczej z uwagi na biedę rodziców. - Mimo tego rodzice nie zmienili swoich postaw. Mieliśmy wręcz wrażenie, że sytuacja dzieci w tej rodzinie się pogarsza. W naszej ocenie powodem tej sytuacji były zaniedbania podstawowych potrzeb dzieci oraz opór rodziców wobec zmian własnych, negatywnych postaw. Zaniedbanie jest też formą przemocy wobec dzieci.

Z najbardziej wymierną pomocą pośpieszyła rodzinie Fundacja Praw Dzieci, która złożyła do sądu wniosek o zmianę formy zabezpieczenia: - Jestem pozytywnie zaskoczony, bo sąd wyznaczył posiedzenie już na wtorek, 27 listopada, nasz przedstawiciel będzie w nim uczestniczył – prezes Fundacji Tomasz Kadłubowski ma nadzieję, że sąd pozwoli wrócić dzieciom do rodziców, a decyzja taka jest natychmiast wykonalna. – W mojej opinii decyzja o odebraniu dzieci rodzicom, szczególnie noworodka, którego matka karmi piersią, była wysoce nieetyczna. To okres, gdy dziecko nabywa odporności, nawiązuje więź z rodzicielką. Także dla starszych dzieci rozstanie z rodzicami jest traumą, która zostaje na długo, one tego nie rozumieją. Umieszczenie dziecka w placówce opiekuńczej jest ostatecznością, którą podejmuje się w udowodnionych przypadkach zaniedbań, a tu nie były one nawet uprawdopodobnione.

Fundacja wnioskuje także do burmistrza Szczecinka i MOPS-u o objęcie rodziny szczególną pomocą, znalezienie nowego mieszkania. – Ta rodzina jest zagrożona wykluczeniem społecznym, ale MOPS czy PCPR mają instrumenty, aby mówiąc wprost „poprowadzić ją za rękę” – wyjaśnia Tomasz Kadłubowski. – Z tego co wiem udało się już znaleźć pracę dla matki, mam nadzieję, że sprawa znajdzie swój szybki i szczęśliwy finał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Odebrano im dzieci. Teraz walczą by je odzyskać [ZDJĘCIA] - Głos Koszaliński

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza