Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Romans z klawiaturą

MICHAŁ IWANOWSKI
Prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz świetnie czuje się na publicznych wiecach. Gorzej - w prezydenckim gabinecie.

Prezydent nie chce być uważany za polityka i nie ma żadnych politycznych wzorców. Wśród swych autorytetów wymienia tylko mamę i promotora pracy magisterskiej. Tym różnił się od rywali do prezydenckiego fotela, którzy wśród autorytetów jednym tchem wymieniali Piłsudskiego i Jana Pawła II.
Wyróżnił się też chwytliwym i dosadnym słownictwem. Publiczność klaskała, kiedy przed wyborami przywoływał zasadę: - Obiecuj tyle, ile możesz dać, a dawaj więcej, niż obiecałeś.
I po wyborach wielokrotnie przypominał: - Przecież ja niczego nie obiecywałem, poza tym, że będę się starał robić wszystko, by było lepiej. I się staram.
Tym samym udowodnił, że jest typowym politykiem. Choć tego nie chce.

Romans z klawiaturą

Prezydent ma dwie słabości: do masowych wystąpień i do komputerów. Po kilku miesiącach rządzenia zaczął organizować spotkania z mieszkańcami. Zrobił się z tego Hyde Park - każdy wylewał swoje niedole, mówił, co chciał. Prezydent szybko spostrzegł, że nie może być człowiekiem od każdej dziury w dachu, każdej odmownie załatwionej zapomogi... Spostrzegli to też mieszkańcy i na kolejne spotkanie z prezydentem przyszło zaledwie kilku widzów.
Kontakt z mieszkańcami Tyszkiewicz znalazł więc w forach internetowych. Obszernie i - trzeba przyznać - rzeczowo odpowiadał na każdy głos, także anonimowy. Ze swoim laptopem nie rozstawał się na sesjach rady miejskiej, oficjalnych spotkaniach. Były dni, że rozpoczynając pracę o godz. 9.00 wypowiadał się na forum kilkanaście razy, w odstępach 10-20-minutowych. A że każdy wpis musiał mu zajmować przynajmniej 10 minut, to dziennikarze spekulowali, czy prezydent miał czas na normalną pracę i choćby wyjście do toalety.
Jego romans z nowosolskim forum skończył się w nieprzyjemnej atmosferze, kiedy pojawiły się tam epitety typu: zajadły gnój, szuja, bankrut, niedouczony palant. Prezydent nie wytrzymał: "nie będę polemizował z haniebnymi oszczerstwami, inwektywami, kierowanymi do mnie przez tchórzliwych, podłych ludzi kryjących się za anonimem". I zaprzestał pisywania na forum. Wyszedł z tego obronną ręką: forum bez niego zamarło. A wielu doceniło prezydenta za "zimną krew", którą wykazał w przeciwieństwie do pani prezydent Zielonej Góry, która w swoje rozgrywki z anonimowym internautą wciągnęła prokuraturę.

Nie chcem, ale muszem

- Z rozpędu wygrałem i zmuszony byłem przestawić swoje życie na inny tor - żalił się prezydent pół roku po wyborach. Tak jakby winni temu, że siedzi dziś w magistracie, byli ci, co go wybrali. Coraz częściej powtarza, że wcale nie musi być prezydentem, nie przyspawał się do stołka. I że gotów jest poddać się ocenie mieszkańców.
Ostatnio kłopoty zdrowotne na kilka dni przykuły go do szpitalnego łóżka. To skutek zbyt emocjonalnego podejścia do pracy - zauważyli ludzie z jego otoczenia. Możliwe, że nie wiedział, co go czeka. I dlatego mówi, że wybory wygrał z rozpędu.
Czym tak naprawdę kierował się szef firmy komputerowej z 16-letnim dorobkiem, by mimo awersji do polityki zostać politykiem? Odpowiedź może tkwić w tym, co powiedział wiceprezydent Jacek Milewski - jedyny bliski współpracownik, któremu Tyszkiewicz bezgranicznie ufa. Na pytanie o cele, jakie przed sobą stawia, Milewski odparł, że chce doprowadzić do tego, by Nowa Sól miała swego przedstawiciela w parlamencie. O kim myślał? No właśnie.
Tylko czy wówczas prezydent Tyszkiewicz nadal będzie tak zapamiętale odżegnywał się od polityki? Jeśli tak, to mógłby przywołać hasło "nie chcem, ale muszem". Tyle że to hasło mocno wyświechtane. I mało popularne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska