Ogórki krajowe - to wywieszka, która robi teraz karierę na słupskich targowiskach. Sprzedawcy warzyw starają się, jak tylko mogą, przekonać klientów, że sprzedawane przez nich ogórki nie są sprowadzane z Hiszpanii.
Na pytanie o iberyjskie ogórki reagują już nerwowo.
- O Jezu, pan też będzie mnie o to pytał. Każdemu klientowi muszę mówić, że ogórki z mojego stoiska są polskie - mówi sprzedawczyni ze słupskiego Manhatanu. - Już mi się nawet nie chce tego mówić.
Sprzedawcy zwracają także uwagę, że po zamieszaniu ze skażonymi ogórkami spadła ich sprzedaż.
- Ludzie kupują ich o kilkadziesiąt procent mniej - zauważa sprzedawczyni. - No i przez to spadają ceny ogórków. A przecież wczoraj powiedzieli w telewizji, że te choroby to wcale nie przez ogórki. No i Niemcy zapowiadają, że będą teraz kupować nasze warzywa, bo zdrowsze są od hiszpańskich. Jak wszystko wyjedzie na zachód, to też na tym stracimy, bo wtedy wzrosną ceny naszych warzyw.
Wczoraj zajrzeliśmy także do kilku słupskich sklepów wielkopowierzchniowych. Sprawdzaliśmy, skąd pochodzą sprzedawane w tych sklepach ogórki.
Jakie ogórki sprzedają słupskie sklepy oraz wszystko o bakterii, która zachwiała Rynkiem Warzyw
czytaj w dzisiejszym papierowym wydaniu "Głosu Pomorza" (2 czerwca)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?