Jedna z mieszkanek ulicy Sucharskiego bawiła się razem z dzieckiem przy swojej posesji. W pewnej chwili zauważyła dużego wilczura, który bez kagańca i smyczy zmierzał w jego stronę.
- Krzyknęłam do dziecka, żeby biegło do domu i ruszyłam za nim - opowiada.
Gdy otworzyła drzwi domu, wilczur był tuż, tuż. Ze środka wybiegł mały west terrier. Większy pies rzucił się na niego, załapał go za szyję i zaczął nim rzucać we wszystkie strony. - Mąż niemalże okrakiem usiadł na wilczura i próbował otworzyć jego szczęki. Mocował się z nim strasznie - mówi mieszkanka ulicy Sucharskiego.
W końcu udało się uwolnić małego pieska, ale został on straszliwie pogryziony. Lekarz weterynarz założył mu ponad czterdzieści szwów!
Na miejsce przyjechała policja, która spisała właścicielkę wilczura. - Chciałabym zaapelować do wszystkich mieszkańców naszej okolicy, by nie wychodzili z psami bez kagańca i smyczy na spacer. To może być bardzo niebezpieczne - stwierdza mieszkanka ul. Sucharskiego.
Wyprowadzanie psa bez kagańca jest zagrożone dość surową karą. - Według Kodeksu wykroczeń jest to kara grzywny do 250 złotych lub kara nagany. Nasi strażnicy najczęściej stosują pouczenie, ale wydałem polecenie, by w przypadku, gdy stwierdzą, że bez smyczy, lub kagańca wyprowadzany jest pies rasy groźnej, karali ich właścicieli mandatami - mówi Waldemar Fuchs, komendant Straży Miejskiej w Słupsku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?