Pozostali interesują się regionem słupskim raczej z doskoku.
Od czasu, gdy Słupsk stracił status miasta wojewódzkiego, nie ma także własnego okręgu wyborczego do Sejmu i Senatu.
Zamiast niego utworzono okręg słupsko-gdyński, aby - co właściwie jest tajemnicą poliszynela - rozmyć "lewicowe zagłębie", jak był postrzegany Słupsk.
W efekcie nasza parlamentarna reprezentacja bardzo zmalała. W ostatniej kadencji mieliśmy tylko trzech posłów z regionu słupskiego: Kazimierza Kleinę, Roberta Strąka i Jolantę Szczypińską.
O ich pracy wiemy sporo. Natomiast o działaniach pozostałych posłów na rzecz lokalnego środowiska prawie nic.
Wczoraj próbowaliśmy zapytać, co dla nas zrobili znani posłowie z Gdyni. Z Markiem Biernackiem, byłym ministrem spraw wewnętrznych oraz liderem posłów PO w ogóle nie udało się skontaktować. Nawet przez asystenta.
- Ja zrobiłem sporo dla regionu słupskiego - twierdzi natomiast poseł PiS Jarosław Sellin, bardziej znany jako wiceminister kultury. - Co dokładnie? Teraz jestem w drodze, musiałbym spojrzeć w materiały. Wiadomo jednak, że właśnie jako urzędnik ministerialny pomagał Słupskiemu Towarzystwu Społeczno-Kulturalnemu w organizacji Festiwalu Pianistyki Polskiej.
Marek Biernacki - PO
Sporo do powiedzenia natomiast miała poseł Joanna Senyszyn, liderka listy SLD. - Wspierałam prezydenta Macieja Kobylińskiego w jego staraniach na rzecz Słupska - uważa posłanka.
- Pomagałam słupskim pielęgniarkom w rozmowach z rządem i pośredniczyłam w rozmowach lekarzy oraz pielęgniarek ze słupskiego szpitala w negocjacjach z Urzędem Marszałkowskim - wylicza Senyszyn. - Starałam się także załatwiać sprawy indywidualne, ale one raczej powinny być kierowane do radnych miejskich i wojewódzkich.
Pozostałych ośmiu posłów spoza Słupska w ogóle nie interesowało się naszymi sprawami.
Komentarz dnia
Jarosław Sellin - PiS
Nie mam złudzeń: koszula jest zawsze bliższa ciału. Nic więc dziwnego, że posłowie udzielają się głównie tam, gdzie mogą liczyć na wyborców. Tylko niektórzy starają się pracować w całym okręgu, gdzie mają wyborców.
To widać choćby wtedy, gdy się popatrzy, jak często bywali w naszym regionie. Niektórzy nie zaistnieli publicznie ani razu w naszym regionie. Inni przyjeżdżali tu tylko po to, aby zrobić sobie przedwyborcze zdjęcie.
Dlatego musimy myśleć o tym, gdzie mieszkamy i powinniśmy głosować na tych kandydatów, których naprawdę znamy, bo są związani z regionem i dla niego od lat pracują.
To jedyna szansa, abyśmy mieli reprezentację, która będzie wspierać nasze aspiracje i plany inwestycyjne. Inaczej region będzie coraz słabszy, bo nie będzie kto miał walczyć o jego interesy.
Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby region słupski miał swój okręg wyborczy. Może właśnie to powinni obiecać wyborcom kandydaci do parlamentu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?