O tym, że w mieszkaniu na parterze są koty, którymi nie ma się kto zająć, mieszkańcy kamienicy poinformowali policję w poniedziałek. Ta przekazała sprawę straży miejskiej. Funkcjonariusze na miejscu zobaczyli zaniedbany pustostan, w którym koczowało kilka kotów. Po mieszkaniu walały się butelki od mleka i puszki po kocim pokarmie. Na podłodze i meblach było mnóstwo zwierzęcych odchodów.
- Mieszkanie było otwarte. Zdaniem sąsiadów, jego najemcy nie przebywali tam już od około dwóch lat - mówi Paweł Dyjas, komendant Straży Miejskiej w Słupsku. - Regularnie przychodziły tam jednak panie, które dokarmiały koty.
Strażnicy wraz z pracownikami schroniska dla zwierząt odłowili we wtorek - trzy samice i dwa samce, w środę kolejne dwie samice.
- Tylko jeden dał się złapać po dobroci, pozostałe schwytaliśmy używając klatkołapek - mówi Marta Śmietanka, kierowniczka słupskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt. - Koty są w miarę w dobrej kondycji, jak na warunki, w jakich mieszkały. U wszystkich jednak stwierdziliśmy obecność pasożytów, mają świerzb uszny. Jedna kotka prawdopodobnie jest w ciąży. Wychowywały się w zamknięciu, więc część z nich jest dzika i nie dopuszcza do siebie ludzi. Były w miarę regularnie karmione, ale niewłaściwym pożywieniem. Podawano im mleko, którego koty nie powinny pić. Jak na swój wiek, zwierzaki mają też niską wagę. W schronisku będą teraz dochodzić do odpowiedniej kondycji fizycznej i psychicznej. Po około miesięcznym leczeniu wszystkie zostaną skierowane do adopcji.
Kocury zostały już wykastrowane, kotki przejdą sterylizację. Zwierzaki są młode, najstarszy z kotów ma około dwa lata. Prawdopodobnie wszystkie urodziły się w mieszkaniu, w którym je znaleziono.
- Prawdopodobnie mamy już wszystkie koty, które tam żyły. Ale by mieć całkowitą pewność, na kilka dni w mieszkaniu zostawimy jeszcze klatkołapkę - mówi Marta Śmietanka.
Mieszkanie przy ul. Sierpinka funkcjonuje jako socjalne. Byli lokatorzy już stracili do niego prawo.
- Najemcą była osoba, z którą zawarta została umowa na pięć lat. Umowa wygasła w styczniu 2017 r. Zgodnie z funkcjonującą zasadą, po upływie umowy najemca winien wystąpić z wnioskiem o zawarcie kolejnej umowy. Niestety, zdecydowana większość użytkowników lokali socjalnych tego nie robi. Musimy im o tym przypominać, wysyłając zawiadomienia, lecz niewielu przychodzi do nas i stara się o kolejną umowę - tłumaczy Andrzej Nazarko, dyrektor do spraw zarządzania nieruchomościami w Przedsiębiorstwie Gospodarki Mieszkaniowej. - Przyjęliśmy więc zasadę, iż po upływie roku od zakończenia umowy wzywamy ostatecznie do jej zawarcia i w sytuacji, gdy z winy użytkownika do tego nie dojdzie idziemy do sądu o eksmisję. Podobnie było w tym przypadku. W styczniu wysłaliśmy do najemcy wezwanie do uregulowania stanu prawnego, lecz bez skutku. Nie mieliśmy wiedzy, że nikt w lokalu nie mieszka. Nie zgłaszali tego mieszkańcy. Działając w dobrej wierze w międzyczasie nie sprawdzaliśmy lokalu, mając na uwadze zasadę bezumownego zamieszkiwania przez rok. W związku z tym, że lokal jest opuszczony, dokonaliśmy jego przejęcia bez potrzeby kierowania sprawy do sądu. Odzyskany lokal przekażemy do remontu osobie z listy oczekujących na przyznanie lokalu socjalnego. Oczywiście, wcześniej tam posprzątamy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?