Puszczyk zginąłby, gdyby nie zaangażowanie trzech osób. Leżał bezbronny i zraniony w miejscowości Wrzeście koło Słupska. Na szczęście zobaczyła go kobieta, która przejęła się losem ptaka i - mówiąc wprost - stanęła na rzęsach, aby go uratować. Historia nie miałaby happy endu, gdyby nie trafiła na panią Magdę ze słupskiego oddziału Polskiego Związku Łowieckiego.
- Kończący się intensywny dzień pracy zapowiadał się spokojny. Odłożyłam telefon, żeby mieć święty spokój i odetchnąć, lecz po chwili usłyszałam jego wibracje. Ehh... Ostatnie połączenie, które odbieram i idę spać - tak pomyślałam. Sprawa okazała się nie taka łatwa - opowiada historię pani Magda. - Dzwoniła zaniepokojona kobieta, która napotkała niecodziennego gościa. Niestety, ten potrzebował pomocy. Z racji na późną porę, nikt nie odbierał od niej telefonu, aż tu nagle skutecznie się dodzwoniła do myśliwego. Po krótkiej rozmowie, kobieta wytłumaczyła mi, że znalazła ptaka, który ma problem z lataniem. Od razu pomyślałam o Krystianie, który jest sokolnikiem i posiada ogromną wiedzę na temat ptaków. Poprosiłam go o pomoc, której nigdy w takich sytuacjach nie odmawia. Bez namysłu rzucił słowa " jadę, uratujemy ją".
Ten ptak to puszczyk zwyczajny
Najnowsze informację donoszą, że puszczyk już odzyskał siły i zniknął w przestworzach. Został wypuszczony w okolicach Wielogłów przez pana Krystiana.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?