Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Ostatni gasi światło" - recenzuje Ewa Czarnowska-Woźniak

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
"Ostatni gasi światło" to przykład kryminału "kocykowego", stroniącego od drastyczności
"Ostatni gasi światło" to przykład kryminału "kocykowego", stroniącego od drastyczności
Naprawdę lubię z nimi być. Nie ja jedna, bo czworo mieszkańców zamożnego angielskiego osiedla spokojnej starości Coopers Chase „The Washington Post” nazywa „rozkosznym towarzystwem”, a rekin rynku powieści kryminalnych, Harlan Coben, ich historie określa „pełnymi humoru i serca”.

To dawna agentka wywiadu Elisabeth, psychiatra Ibrahim, emerytowana pielęgniarka Joyce i niegdysiejszy boss związkowy Ron, piękni... osiemdziesięcioletni, ciągle głodni przeżyć, które odwrócą myśli o nieuniknionym.
Richardowi Osmanowi, który jest autorem kolejnej historii z cyklu „Czwartkowego Klubu Zbrodni” przypisuje się wymyślenie podgatunku powieści kryminalnej, tzw. cosy crime, kryminału tak... przytulnego, że mówi się o nim „kocykowy”. Jest w nim intryga, jest zbrodnia i są śledztwa, ale nie ma epatowania przemocą i brutalnością. Kiedy ktoś ginie, rozwikłanie przyczyn jego śmierci może zaś stać się dobrym ćwiczeniem umysłowym - niczym sudoku - choćby właśnie dla grupy lubiących się staruszków, którym nie wystarcza rutyna luksusowego domu seniora. I choć pewnie szybciej taki powieściowy modus operandi wymyśliła dla panny Marple Agata Christie, recenzowanie historii Osmana jest naprawdę czystą przyjemnością.

To też może Cię zainteresować

Jak to w „Czwartkowym Klubie Zbrodni” bywa, na początku dostajemy i tym razem opis zbrodni, widziany oczami... ofiary. Tym razem referuje ją Kuldesh Sharma, elegancki antykwariusz z nadmorskiego miasteczka, znajomy nie tylko czwórki bohaterów, ale i czytelników, jako że odegrał pewną rolę w intrydze z poprzedniej części cyklu. Sharma nie był przypadkową ofiarą. Pod koniec życia i on chciał jeszcze przeżyć coś emocjonującego i uwikłał się w proceder, który doprowadził go do śmierci na peryferyjnej wiejskiej drodze w świąteczną noc. Policja i jego przyjaciele z Coopers Chase dowiedzą się o tym dopiero po Nowym Roku (który - jak nie kochać brytyjskiego humoru - mieszkańcy osady staruszków mogli świętować wcześniej dzięki relacji tv ze Stambułu. Niczego nie zrozumieli, ale było wesoło, a można było położyć się spać wcześniej) i żwawo (?) ruszą do wyjaśniania kolejnej zagadki z handlem narkotykami i podrobionymi dziełami sztuki w tle. W „Ostatni gasi światło”, nie da się ukryć, nostalgia i sentymenty, refleksje o przemijaniu dochodzą do głosu mocniej niż w poprzednich powieściach. Ciągle jest ciepło, przytulnie, dowcipnie, autoironicznie (jak w znakomitych relacjach z pamiętniczka Joyce, np. o kolejnych pogrzebach piszącej, że „mnóstwo ludzi chodzi ostatnio po ciemnej dolinie”), ale poczucie prawdziwej straty staje się bardziej dojmujące w wątku Elisabeth i Stephena.
Osman obiecał, że to nie było ostatnie spotkanie z członkami Czwartkowego Klubu Zbrodni, ale na nie trzeba będzie tym razem poczekać trochę dłużej, bo pisarz ma pomysł na nowy cykl (?) kryminalny, z rodziną detektywów w rolach głównych.
Richard Osman,Ostatni gasi światło, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2024.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zmiany w rządzie. Donald Tusk przedstawił nowych ministrów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera