Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pacjenci skarżą się na słupski SOR: Siedzieliśmy 10 godzin, a wszystkie gabinety były zamknięte

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
Archiwum
Pacjent słupskiego SOR skarży się na organizację pracy w oddziale. Od godziny 1 do 5.30 wszystkie gabinety i rejestracja były zamknięte. Nikt nawet nie przyszedł zobaczyć jak się czują pacjenci. Lekarz przyszedł dopiero o 7 rano. - Wszędzie widniał napis SOR ratuje życie, ale w moim przypadku mogę śmiało powiedzieć że SOR skraca życie. Kosztowało mnie to tyle nerwów, że z pewnością krócej będę żył - mówi mężczyzna.

Nasz Czytelnik pojechał do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Słupsku w czwartek, 19 maja, razem z żoną.

- Na SOR trafiliśmy około godziny 21. Żona miała bóle w klatce piersiowej. Po przejściu wszystkich procedur zrobiono badania EKG i RTG oraz pobrano krew. Po północy żona wróciła na korytarz w oczekiwaniu na wyniki - opisuje mężczyzna (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Przed 1 w nocy zostaliśmy już sami na poczekalni i wkrótce dołączyła do nas pacjentka z podobnymi objawami przywieziona przez karetkę. Proszę sobie wyobrazić, że do godziny 5.30 wszystkie gabinety i rejestracja były zamknięte! Nikt nawet nie przyszedł zobaczyć, jak się czują pacjenci. O 5.30 zapaliło się światło w rejestracji, więc szybko poszedłem się dowiedzieć o co tu chodzi. Na moje pytanie, czy o nas zapomniano, usłyszałem, że wyniki już dawno są i mam pukać do pokoju nr 3. Na moje słowa, że tam nikogo nie ma od 1 w nocy, usłyszałem, że oni nie mają kontaktu z lekarzem. Przed 7 rano przyszedł lekarz i zrobił wypis. Siedzieliśmy na SOR-e 10 godzin, bo przez 5 o nas zapomnieli - opowiada zbulwersowany słupszczanin. - I jeszcze na koniec. Wszędzie widniał napis: "SOR ratuje życie", ale w moim przypadku mogę śmiało powiedzieć, że SOR skraca życie . Kosztowało mnie to tyle nerwów, że z pewnością krócej będę żył.

O wyjaśnienie tej sytuacji zwróciliśmy się do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku.

- Zgodnie z przepisami prawa Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Słupsku nie może podać informacji na temat hospitalizacji pacjenta bez jego zgody. Możemy wyjaśnić, iż w dniu wskazanym przez redakcję personel Szpitalnego Oddziału Ratunkowego był w znacznym stopniu obłożony pracą z uwagi na dużą liczbę pacjentów. Z tego powodu, w uzasadnionych przypadkach, czas oczekiwania na niektóre świadczenia mógł wydawać się wydłużony. W żadnej mierze nie wynikało to jednak z opieszałości personelu, a jedynie z dużej liczby pacjentów, którym należało udzielić pomocy - mówi Marcin Prusak, rzecznik prasowy szpitala w Słupsku.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza