Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paranoja na sygnale

Zbigniew Marecki [email protected]
Karetka słupskiego pogotowia podczas akcji ratunkowej na promenadzie w Ustce.
Karetka słupskiego pogotowia podczas akcji ratunkowej na promenadzie w Ustce. Krzysztof Tomasik
Mężczyzna potrącony w Ustce przez samochód czekał wczoraj na karetkę pół godziny. Dlatego, że w kurorcie jest tylko jedna. A w garażu stoją dwa niewykorzystywane ambulanse.

Do wypadku doszło o godz. 7.50 na ul. Wróblewskiego. 37-letni Krzysztof D. ze Złobowa przechodził przez przejście dla pieszych, gdy potrącił go volswagen passat, kierowany przez 33-letniego Wiesława M. ze Słupska.

- To był straszny widok. Mężczyzna poszybował w powietrze. Obserwujący to kioskarz natychmiast poinformował policję i pogotowie. Policja zjawiła się po chwili. Na pogotowie trzeba było czekać prawie pół godziny - mówi pan Adam, ustczanin (nazwisko do wiadomości redakcji).

Poszkodowany mężczyzna miał dużo szczęścia, bo z poważnymi obrażeniami głowy i prawego barku trafił w końcu do szpitala. Jego stan jest stabilny. Jednak, gdy czekał na jedyną pracującą w Ustce karetkę, kilka innych stało bezczynnie w garażu słupskiego pogotowia.

- To dlatego, że nie ma na nie pieniędzy. Taką mamy umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia - tłumaczy Anna Wysocka, zastępca kierownika działu usług medycznych w słupskim pogotowiu.

- W Słupsku przez całą dobę funkcjonują trzy karetki ratunkowe z zespołami. Trzy następne pracują w Ustce, Potęgowie i Kępicach. Dodatkowo w sezonie w Ustce codziennie, od godz. 19 do 7, jest jeszcze jedna karetka wypadkowa.

Nasz komentarz

Nasz komentarz

Gdyby w środku lata, nagle trzech wczasowiczów w Ustce potrzebowało równocześnie pomocy karetki pogotowia, to w obecnej sytuacji ratownicy mieliby dylemat, do kogo należy ją wysłać. To uświadamia, że nasze zdrowie i życie da się przeliczyć na pieniądze. Pogotowie musi zarabiać, aby funkcjonować i zapłacić wynagrodzenie swoim pracownikom. Nic więc dziwnego, że karetki stoją w garażu i czekają na dodatkowe pieniądze, które zostaną "dosypane" do systemu ratownictwa. Może więc lepiej, że nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że życie wypoczywających niekiedy zależy od tego, czy jedyna karetka pogotowia nad morzem nie chwyciła gumy. Ciekawe jak z tą myślą żyje się urzędnikom, którzy podejmują w tej sprawie ostateczne decyzje?

Niestety, wczoraj akurat ta dodatkowa karetka pojechała już do Słupska, zanim do ratowników dotarła wiadomość o wypadku przy ul. Wróblewskiego. Natomiast zespół pracujący w karetce całodobowej właśnie przebywał u innego chorego.
- W Ustce mogłyby pracować cały czas co najmniej dwie karetki ratunkowe, bo mamy aż osiem takich wozów z wyposażeniem, ale nie pozwala na to umowa z NFZ - dodaje Wysocka.

- My jesteśmy tylko płatnikiem pieniędzy, które na ratownictwo medyczne przeznaczył na ten rok rząd - odpiera atak Mariusz Szymański, rzecznik prasowy oddziału NFZ w Gdańsku. - O tym, jak one są dzielone, decydują pełnomocnicy wojewodów do spraw ratownictwa. Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja w Ustce w sezonie jest trudna i, ponieważ z opieką medyczną jest zawsze trudniej nocą, zdecydowaliśmy, aby latem dodatkowa karetka funkcjonowała tam przez pół doby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza