Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Partia mu ufa

Zbigniew Marecki
Na wczorajszej konferencji prasowej Ireneusz Bijata zapewniał, że nie domagał się od inwestora wpłacenia pieniędzy na konto Aeroklubu.
Na wczorajszej konferencji prasowej Ireneusz Bijata zapewniał, że nie domagał się od inwestora wpłacenia pieniędzy na konto Aeroklubu. Kolaż Sławomir Żabicki
Nigdy nie żądałem łapówki. Nie czuję się winny - zapewnia Ireneusz Bijata. Zapowiada, że nie zawiesi swojej działalności ani w SLD, ani w Radzie Miejskiej Słupska.

Jak już informowaliśmy, sprawa oskarżenia o korupcję Bijaty, szefa Klubu Radnych SLD i wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej w Słupsku wybuchła w środę, gdy "Rzeczpospolita" opublikowała tekst "Czysta formalność, czyli miliony za wiatraki". Dziennik napisał, że Bijata jako szef słupskiego Aeroklubu domagał się trzech milionów złotych od polsko-niemieckiej spółki, która chciała wybudować farmę wiatrową w gm. Dębnica Kaszubska. W zamian za te pieniądze, które miały trafić na konto Aeroklubu, Bijata miał nie wnosić sprzeciwu wobec budowy farmy. Inwestor jednak łapówki nie dał i teraz uważa, że pod wpływem Bijaty starostwo słupskie odmówiło zgody na inwestycję.
Bijata kategorycznie zaprzecza. Twierdzi, że nigdy żadnej łapówki nie żądał. Jego zdaniem spółka "Dea" nie dostała pozwolenia na budowę, bo nie wypełniła wymogów proceduralnych. - Oskarżenie wobec mnie to próba usprawiedliwienia się polskich przedstawicieli spółki wobec niemieckiego inwestora za nieudolność w działaniu - uważa.
Zapewnia, że w rozmowach ze spółką nigdy nie występował jako reprezentant SLD. Odrzuca też sugestie, że poprzez swoje działania chciał zabezpieczyć interesy innej spółki wiatrowej, w której władzach działa żona posła SLD Jana Sieńki. Zdradził, że pytał partyjnych kolegów, czy ma zrezygnować z funkcji w SLD. - Stwierdzili, że mają do mnie zaufanie i że nie muszę tego robić - powiedział. Nie ma też zamiaru rezygnować z funkcji wiceszefa Rady Miejskiej. - Istnieje domniemanie niewinności. Najpierw trzeba mi udowodnić, że jestem winny - wyjaśnia. Będzie domagał się sprostowania w "Rz" lub wystąpi przeciw gazecie do sądu.
Tymczasem zawieszenia Bijaty w tej ostatniej funkcji domaga się poseł LPR Robert Strąk oraz miejscy i wojewódzcy radni tej partii. Zgadza się z nimi pełnomocnik Prawa i Sprawiedliwości w Słupsku Jolanta Szczypińska, która uważa, że dla Bijaty byłoby lepiej, gdyby sam zawiesił swoją działalność w Radzie Miejskiej do czasu wyjaśnienia sprawy korupcji. LPR i PiS żądają także wyłączenia z badania sprawy Bijaty słupskiej prokuratury. - Tu są silne powiązania między działaczami SLD a pracownikami prokuratury, choćby poprzez Club Rotary- mówił poseł Strąk. Zdradził, że aby doprowadzić do bezstronnego wyjaśnienia sprawy na Prokuraturę Krajową naciskał będzie lider LPR Roman Giertrych,
Z kolei Andrzej Adamski, naczelnik Wydziału Architektoniczno-Budowlanego w starostwie, który zajmował się tam sprawami spółki "Dea", twierdzi, że były wójt gm. Dębnica Kaszubska Tadeusz Kraus, który bardzo zabiegał o powstanie farmy wiatrowej w tej gminie, dwa razy proponował mu udział w spółce "Dea". - O wszystkim poinformowałem starostę i jestem to gotów powtórzyć prokuratorowi - zapowiada. Poseł Strąk nie wierzy w wersję Adamskiego. - To jest linia obrony po ujawnieniu korupcji przez bardzo wiarygodne osoby w poważnej gazecie - przekonuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza