Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pasażer twierdzi, że z winy kierowcy nie dojechał do pracy

Daniel Klusek [email protected]
PKS Bytów.
PKS Bytów. Archiwum
- Z winy kierowcy bytowskiego PKS nie dojechałem do pracy i musiałem wziąć urlop na żądanie - skarży się pan Maciej ze Słupska. Kierowca twierdzi, że zatrzymał się we wsi. Przewoźnik wyjaśnia sprawę.

W poniedziałek pan Maciej, czytelnik ze Słupska, był w miejscowości Kołtki leżącej między Miastkiem a Białym Borem. Czekał tam na autobus PKS. Tę trasę obsługuje przewoźnik z Bytowa.

- W południe, kilka minut przed planowym przyjazdem autobusu, byłem na przystanku. Razem ze mną czekały też dwie panie. Niestety, autobus nie przyjechał - opowiada pan Maciej.

Po pół godzinie nasz czytelnik zadzwonił do dyżurnego ruchu zapytać, co się stało.

- Dyżurny obiecał zająć się sprawą. Gdy chwilę po tym powtórnie się z nim skontaktowałem, powiedział, że nie może się dodzwonić do kierowcy - mówi mężczyzna.

- Około godziny 13.25 zadzwonił do mnie kierownik z PKS w Miastku i powiedział, że jeśli chcę, on może wysłać do mnie busa, który dowiezie mnie do Białego Boru. To było już bez sensu, bo o tej porze już odjechał z Białego Boru pociąg, na który się spieszyłem. To nim miałem dojechać do pracy do Warszawy.
Pan Maciej wie, dlaczego nie wsiadł do autobusu bytowskiego PKS.

- Znajoma widziała, że kierowca przejechał przez Kołtki, ale skrócił sobie drogę i nie podjechał na przystanek. Oszczędził w ten sposób kilometr drogi, a ja miałem przez niego bardzo duże problemy w pracy. Na szczęście udało mi się wziąć dzień urlopu - żali się mężczyzna.

Dodaje, że taka sytuacja przytrafiła mu się już trzeci raz. Po zdarzeniu, które miało miejsce w styczniu ubiegłego roku, został nawet przeproszony na piśmie przez Leszka Waszkiewicza, prezesa PKS w Bytowie. Prezes zaproponował mu nawet zwrot poniesionego wydatku w kwocie 1,50 złotego za dojazd mężczyzny z Kołtek do Słupska.

O zdarzeniu wiedzą również przed­stawiciele PKS w Bytowie, którzy zapowiadają, że wyjaśnią tę spra­wę.
- Pan Maciej skontaktował się z nami i na piśmie opisał zdarzenie - mówi Mirosław Grzanka, kierownik działu przewozów PKS w Bytowie.

Jak ustalił przewoźnik, autobus w poniedziałek przyjechał do Kołtek z 20-minutowym opóźnieniem, co pot­wierdził odczyt tachografu.

- Kierowca wcześniej musiał odwieźć dzieci do szkoły - mówi Mirosław Grzanka. - Zapewnia na piśmie, że gdy przyjechał do Kołtek, na przystanku nikogo już nie było. Gdyby pan Maciej wsiadł do autobusu, zdążył by na pociąg.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza