W poniedziałek pan Maciej, czytelnik ze Słupska, był w miejscowości Kołtki leżącej między Miastkiem a Białym Borem. Czekał tam na autobus PKS. Tę trasę obsługuje przewoźnik z Bytowa.
- W południe, kilka minut przed planowym przyjazdem autobusu, byłem na przystanku. Razem ze mną czekały też dwie panie. Niestety, autobus nie przyjechał - opowiada pan Maciej.
Po pół godzinie nasz czytelnik zadzwonił do dyżurnego ruchu zapytać, co się stało.
- Dyżurny obiecał zająć się sprawą. Gdy chwilę po tym powtórnie się z nim skontaktowałem, powiedział, że nie może się dodzwonić do kierowcy - mówi mężczyzna.
- Około godziny 13.25 zadzwonił do mnie kierownik z PKS w Miastku i powiedział, że jeśli chcę, on może wysłać do mnie busa, który dowiezie mnie do Białego Boru. To było już bez sensu, bo o tej porze już odjechał z Białego Boru pociąg, na który się spieszyłem. To nim miałem dojechać do pracy do Warszawy.
Pan Maciej wie, dlaczego nie wsiadł do autobusu bytowskiego PKS.
- Znajoma widziała, że kierowca przejechał przez Kołtki, ale skrócił sobie drogę i nie podjechał na przystanek. Oszczędził w ten sposób kilometr drogi, a ja miałem przez niego bardzo duże problemy w pracy. Na szczęście udało mi się wziąć dzień urlopu - żali się mężczyzna.
Dodaje, że taka sytuacja przytrafiła mu się już trzeci raz. Po zdarzeniu, które miało miejsce w styczniu ubiegłego roku, został nawet przeproszony na piśmie przez Leszka Waszkiewicza, prezesa PKS w Bytowie. Prezes zaproponował mu nawet zwrot poniesionego wydatku w kwocie 1,50 złotego za dojazd mężczyzny z Kołtek do Słupska.
O zdarzeniu wiedzą również przedstawiciele PKS w Bytowie, którzy zapowiadają, że wyjaśnią tę sprawę.
- Pan Maciej skontaktował się z nami i na piśmie opisał zdarzenie - mówi Mirosław Grzanka, kierownik działu przewozów PKS w Bytowie.
Jak ustalił przewoźnik, autobus w poniedziałek przyjechał do Kołtek z 20-minutowym opóźnieniem, co potwierdził odczyt tachografu.
- Kierowca wcześniej musiał odwieźć dzieci do szkoły - mówi Mirosław Grzanka. - Zapewnia na piśmie, że gdy przyjechał do Kołtek, na przystanku nikogo już nie było. Gdyby pan Maciej wsiadł do autobusu, zdążył by na pociąg.