Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł nie chce używać tych rąk

Konrad Remelski [email protected] tel. (059) 857 35 72
Paweł Świgost: - Tych protez teraz wcale nie zakładam, bo są bardzo ciężkie i tylko mi przeszkadzają, zamiast pomagać.
Paweł Świgost: - Tych protez teraz wcale nie zakładam, bo są bardzo ciężkie i tylko mi przeszkadzają, zamiast pomagać.
Niepełnosprawny Paweł Świgost cieszył się, że nowe protezy rąk ułatwią mu życie. Dziś chłopiec nie jest z nich zadowolony. Nie dość, że są mało przydatne, to jeszcze w upały kaleczą jego ciało.

Przed prawie trzema laty 14-letni wówczas Paweł ścigał się z kolegami, kto pierwszy wejdzie na słup energetyczny. Kiedy gimnazjalista był już na szczycie, potknął się, chwycił przewodów i spadł. Ledwie uszedł z życiem, a lekarze musieli mu amputować obie ręce powyżej łokci. Chłopiec przeszedł długotrwałe leczenie, a potem rekonwalescencję. Dramatem chłopca zainteresowały się fundacje - Marka Kamińskiego i TVN-u. Dzięki zebranym pieniądzom, w tym przez obywatelkę Włoch polskiego pochodzenia, Paweł dostał protezy o wartości prawie 100 tysięcy złotych.

Wciąż zdany na pomoc bliskich

Dziś chłopak nie jest z nich zadowolony. - Wcale mu się nie dziwię, bo producenci zapewniali, że będą miały wiele funkcji. W praktyce jest tak, że można nimi jedynie otworzyć dłoń i zacisnąć. Nie pomaga mu to jednak w pokonywaniu codziennych kłopotów z ubraniem się, z toaletą. Zdany jest na pomoc bliskich.
Pawłowi nie udało się również uruchomić elektrycznych mechanizmów przy pomocy mięśni, bo poza rodziną nikt mu w tym nie pomaga.
- Mówili mi, że będę mógł przy pomocy tych rąk wiele rzeczy wykonywać, że nawet zawiążę sobie buty, a tu nic - żali się chłopak. - Poza tym one są ciężkie, w upały mam od nich odciski i otarcia na plecach. Cały jestem mokry w tych protezach.
Szkoda, bo kosztowały kupę pieniędzy.

Będą walczyć o odszkodowanie

Rodziców Pawła denerwuje też to, że ich syn miał być poddawany stałej rehabilitacji. - Po burzy medialnej wszystko ucichło. Pamiętam, jak obiecywali synowi, że z tymi rękami będzie na rowerze jeździł. Niestety, skończyło się tylko na obietnicach - mówi matka.
W tej sytuacji rodzice Pawła chcą wystąpić do sądu o odszkodowanie. - Wiem, że nie powinienem wchodzić na słup, ale to był większy słup złożony z trzech części, a na nim urządzenie energetyczne. Czy nie powinna być na nim tabliczka z ostrzeżeniem i zakazem wejścia? - pyta Paweł.
- Gdybym dostał odszkodowanie, miałbym szansę na przeszczep rąk od zmarłego dawcy, a tak jestem skazany na ciężkie protezy, które do końca życia będą dla mnie ciałem obcym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza