Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Piotraschke: Po maratonie komandosa najchętniej poszedłbym do łóżka

Krzysztof Niekrasz
Paweł Piotraschke
Paweł Piotraschke Fot. Łukasz Capar
Rozmowa z Pawłem Piotraschke, najlepszym policyjnym maratończykiem ze Słupska.

- Czy spodziewał się pan zwycięstwa w VII Maratonie Komandosa w Lublińcu?

- Przed startem czułem się bardzo dobrze i wiedziałem, że mogę walczyć o czołową lokatę. Był to mój pierwszy start w maratonie komandosa. To specyficzna impreza, gdy ma się na sobie ciężki mundur, ciężkie buty i do tego plecak z dziesięciokilogramowym obciążeniem. Tak naprawdę nie wiedziałem, czego mogę się spodziewać na trasie. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i niespodziewanie wpisałem się na listę zwycięzców tych zawodów, w których startowało 299 uczestników.

- Pana czas to...

- Trzy godziny, sześć minut i dwadzieścia trzy sekundy.

- Jaka była taktyka podczas tego maratońskiego biegu?

- Jakiejś specjalnej taktyki nie miałem, po prostu chciałem jak najdłużej trzymać się czołówki i tak też uczyniłem. Pierwsza dziesiątka była spokojna. Nic wielkiego się nie działo. Do połowy dystansu trzymałem tempo prowadzącego, którym był Krzysztof Tumko. Biegacz ten osłabł i ja to wykorzystałem. Mocno mnie napierał Maciej Wojciechowski, ale odparłem jego atak. W końcówce biegu mocniej szarpnąłem, czyli przyspieszyłem. Taka taktyka opłaciła się i nie miałem żadnych wątpliwości, że mój debiut będzie zwycięski. Z tego też powodu jestem zadowolony.

- Ile kilogramów stracił pan po przebiegnięciu trasy?

- Szczerze mówiąc, to nie mam pojęcia, ile kilogramów straciłem. Muszę przyznać, że był to bardzo wyczerpujący start. Po nim byłem mocno zmęczony i najchętniej poszedłbym do łóżka, ale to było niemożliwe.

- Ma pan również inne znaczące osiągnięcia w swojej karierze i proszę je wymienić.

- Na pewno znaczącym osiągnięciem jest tegoroczne mistrzostwo Polski policjantów w maratonie w Dębnie. Dwukrotnie wygrałem półmaraton Ustka - Słupsk.

- Który bieg szczególnie pozostał panu w pamięci?

- Najbardziej utkwił mi w pamięci maraton w Berlinie, gdzie w 2007 roku startowało ponad czterdzieści tysięcy biegaczy.

- Gdzie przygotowuje się pan do najważniejszych imprez biegowych?

- Najwięcej czasu na przygotowania poświęcam w Słupsku, gdzie mieszkam i pracuję. Często też szlifuje formę w Szklarskiej Porębie i Bydgoszczy.

- Największy pana autorytet ze środowiska maratońskiego w Polsce?

- Wiesław Perszke i Jan Huruk.

- Gdyby nie lekkoatletyka, to jaka byłaby pana inna ulubiona dyscyplina?

- W pierwszej kolejności zająłbym się szachami, a następnie piłką nożną.

- Ile przebiegniętych kilometrów ma pan w nogach?

- Prawie siedemdziesiąt tysięcy, ale dokładnej statystyki nie prowadzę.

- Plany startowe w 2011 roku?

- Docelowych startów mam kilka. Jednym z nich jest tradycyjnie półmaraton na trasie Ustka - Słupsk. Planuję także udział w mistrzostwach świata policjantów w Pradze oraz poprawienie wyników na krótszych dystansach niż maraton.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza