- Czy spodziewał się pan zwycięstwa w VII Maratonie Komandosa w Lublińcu?
- Przed startem czułem się bardzo dobrze i wiedziałem, że mogę walczyć o czołową lokatę. Był to mój pierwszy start w maratonie komandosa. To specyficzna impreza, gdy ma się na sobie ciężki mundur, ciężkie buty i do tego plecak z dziesięciokilogramowym obciążeniem. Tak naprawdę nie wiedziałem, czego mogę się spodziewać na trasie. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i niespodziewanie wpisałem się na listę zwycięzców tych zawodów, w których startowało 299 uczestników.
- Pana czas to...
- Trzy godziny, sześć minut i dwadzieścia trzy sekundy.
- Jaka była taktyka podczas tego maratońskiego biegu?
- Jakiejś specjalnej taktyki nie miałem, po prostu chciałem jak najdłużej trzymać się czołówki i tak też uczyniłem. Pierwsza dziesiątka była spokojna. Nic wielkiego się nie działo. Do połowy dystansu trzymałem tempo prowadzącego, którym był Krzysztof Tumko. Biegacz ten osłabł i ja to wykorzystałem. Mocno mnie napierał Maciej Wojciechowski, ale odparłem jego atak. W końcówce biegu mocniej szarpnąłem, czyli przyspieszyłem. Taka taktyka opłaciła się i nie miałem żadnych wątpliwości, że mój debiut będzie zwycięski. Z tego też powodu jestem zadowolony.
- Ile kilogramów stracił pan po przebiegnięciu trasy?
- Szczerze mówiąc, to nie mam pojęcia, ile kilogramów straciłem. Muszę przyznać, że był to bardzo wyczerpujący start. Po nim byłem mocno zmęczony i najchętniej poszedłbym do łóżka, ale to było niemożliwe.
- Ma pan również inne znaczące osiągnięcia w swojej karierze i proszę je wymienić.
- Na pewno znaczącym osiągnięciem jest tegoroczne mistrzostwo Polski policjantów w maratonie w Dębnie. Dwukrotnie wygrałem półmaraton Ustka - Słupsk.
- Który bieg szczególnie pozostał panu w pamięci?
- Najbardziej utkwił mi w pamięci maraton w Berlinie, gdzie w 2007 roku startowało ponad czterdzieści tysięcy biegaczy.
- Gdzie przygotowuje się pan do najważniejszych imprez biegowych?
- Najwięcej czasu na przygotowania poświęcam w Słupsku, gdzie mieszkam i pracuję. Często też szlifuje formę w Szklarskiej Porębie i Bydgoszczy.
- Największy pana autorytet ze środowiska maratońskiego w Polsce?
- Wiesław Perszke i Jan Huruk.
- Gdyby nie lekkoatletyka, to jaka byłaby pana inna ulubiona dyscyplina?
- W pierwszej kolejności zająłbym się szachami, a następnie piłką nożną.
- Ile przebiegniętych kilometrów ma pan w nogach?
- Prawie siedemdziesiąt tysięcy, ale dokładnej statystyki nie prowadzę.
- Plany startowe w 2011 roku?
- Docelowych startów mam kilka. Jednym z nich jest tradycyjnie półmaraton na trasie Ustka - Słupsk. Planuję także udział w mistrzostwach świata policjantów w Pradze oraz poprawienie wyników na krótszych dystansach niż maraton.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?