Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PCK skarży się komendantowi na słupską policję

Zbigniew Marecki [email protected]
PCK zarzuca policji, że robi aferę ze sprawy, którą pierwotnie zbagatelizowano
PCK zarzuca policji, że robi aferę ze sprawy, którą pierwotnie zbagatelizowano Archiwum
Nasze doniesienia o nieprawidłowościach zostały najpierw zbagatelizowane, a teraz policja ogłasza nową aferę - mówią w PCK.

Tak można streścić treść skargi, którą Krystyna Strzała--Osuch , dyrektor Pomorskiego Oddziału Okręgowego PCK w Gdańsku, skierowała do komendanta wojewódzkiego policji. Zrobiła to po informacji w gdańskiej "Panoramie" na temat afery dotyczącej pieniędzy, które zniknęły z konta słupskiego PCK, utworzonego dla chorego Piotrusia Krajniewskiego.

Utworzono je w 2009 roku, gdy matka chłopca poprosiła Janinę D., ówczesną dyrektor biura PCK w Słupsku, o pomoc w zbiórce pieniędzy na rzecz leczenia jej synka, cierpiącego od urodzenia z powodu płaskiego naczyniaka obejmującego pół jego twarzy.

Zobacz także Śledztwo w słupskim PCK. Z konta bankowego chorego chłopca zniknęły pieniądze

W 2010 roku wskutek akcji charytatywnych oraz wpłat od osób prywatnych na tym koncie zebrano ponad 60 tysięcy złotych. Matka chłopca po okazaniu faktur otrzymała z tej sumy zaledwie 10 tysięcy złotych.

Później w słupskim PCK wybuchła afera, w wyniku której Janinie D. i jej współpracownikowi postawiono szereg zarzutów dotyczących nieprawidłowości w rozliczaniu pieniędzy, z którymi mieli do czynienia podczas pracy zawodowej.

- Podczas postępowania przygotowawczego poinformowałam, że brakuje pieniędzy na koncie dla Piotrusia. Jednak moje informacje zostały zbagatelizowane przez prowadzących śledztwo - mówi Anna Gliszczyńska, obecna szefowa biura PCK w Słupsku.

Sprawa ponownie wróciła niedawno, gdy prokuraturę i policję poinformowała o niej mama chłopca, która chce wyjaśnienia, co się stało z pieniędzmi wpłaconymi na konto.
- Pani Gliszczyńska wypłaciła mi jedynie nieco ponad 8 tysięcy zł. Z części wyciągów, które mam, wynika, że wpłat na konto było znacznie więcej - mówi mama chłopca.

Z kolei z analizy, którą przeprowadziła Anna Gliszczyńska, wynika, że z konta Piotrusia przelano 25 tys. złotych na konto "Dobry zysk firmy". Ostatecznie pozostało na nim nieco ponad 8 tys. zł. Te właśnie pieniądze niedawno wypłaciła mamie Piotrusia. Teraz czeka na to, kiedy policja wyjaśni, co się stało z pozostałą kwotą i kto za to odpowiada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza