Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pełne szpitale, w przychodniach kolejki, a w klasach pustki. Dzieci zaatakował wirus RSV

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
Wielu rodziców towarzyszy w szpitalu swoim dzieciom
Wielu rodziców towarzyszy w szpitalu swoim dzieciom Łukasz Capar
Klasy w szkołach przetrzebione nawet o połowę, do pediatrów zapisy na przyszły tydzień, a szpitalna pediatria szuka miejsc w innych placówkach dla chorych maluchów. Niestety, taka sytuacja jest wszędzie. Dzieci zaatakował wirus RSV.

Na pediatrii w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Słupsku jest komplet dzieci, a przed oddziałem stoją kolejni rodzice z płaczącymi maleństwami czekający na przyjęcie.

- Mamy 25 łóżek w dziewięciu salach i w chwili obecnej nie mamy żadnego wolnego miejsca - mówi Patrycja Harat-Smętek, ordynator Oddziału Pediatrycznego w słupskim szpitalu.- Pięcioro dzisiaj wypisujemy, ale piątka nowych dzieci jest już właśnie przyjmowana, więc za chwilę już nie będzie miejsc - mówi doktor.

Co w sytuacji, gdy chorych przybędzie?

- Dostawiamy łóżeczka - tyle, ile się zmieści na salach. W ten sposób zwiększamy liczbę miejsc. Dzieci zdrowe - czyli takie, które przychodzą na planowe przyjęcia - na przykład na rezonans w znieczuleniu - „upychamy” gościnnie na chirurgii dziecięcej. O ile tam są miejsca. Dzisiaj był problem, bo na chirurgii mieli mieć komplet, ale właśnie zadzwonili, że troje się nie zgłosiło, bo się rozchorowało - mówi ordynator słupskiej pediatrii. - Zaraz siądę i będę dzwonić do szpitali w Bytowie, Miastku i Lęborku z pytaniem, czy tam mają miejsca - mówi.

Niestety, ościenne szpitale również są obłożone.

- Mamy tylko 13 łóżek i cały czas mamy nadmiar. Właśnie Miastko odesłało dwójkę do nas, a jedno przywiozła nam karetka z Kościerzyny - mówi Beata Bigda-Świątek, ordynator pediatrii w szpitalu w Bytowie. - Sale mamy małe i ciasne, przy każdym dziecku śpi rodzic - na fotelach od Owsiaka albo na materacach na podłodze. Trudno nam jeszcze ustawiać dostawki, ale póki co nikogo nie odsyłamy - mówi ordynator.

Podobnie jest w Lęborku. Tu w locie udało nam się złapać jedną panią doktor, która nawet nie miała czasu na dłuższą rozmowę. - W niedzielę mieliśmy ponad stan, ale kilkoro dzieci już wypisaliśmy. Teraz mamy 13 na 18 łóżek, więc radzimy sobie, jeszcze nikogo nie odesłaliśmy - niemal w biegu powiedziała nam pani doktor.

To, że dzieci chorują widać też w szkołach i w przychodniach. Redakcję „Głosu” odwiedziła klasa II b z SP we Włynkówku. Przyszło zaledwie 9 osób z 17. - Niestety, reszta chora - mówiła pani Ela, wychowawczyni klasy.

W przychodniach Armagedon. - W poniedziałek odmówiono mi wizyty u pediatry z 1,5-rocznym synkiem, tłumacząc, że doktor też się rozchorowała. Przez 4 godziny wisiałam na telefonie, czekając w kolejce na połączenie, by dowiedzieć się, że mam jechać na pomoc doraźną, gdzie byłam dzień wcześniej. Tam z 60 osób - dzieci na kurtkach rodziców na podłodze leżały. Ostatecznie poszłam prywatnie - mówi pani Agnieszka ze Słupska.
Niestety, sezon na zachorowania dopiero się rozpoczął.

- Najwięcej jest infekcji dróg oddechowych. Najczęściej są to zapalenia oskrzelików wywołane wirusem RSV. Chorują głównie małe dzieci - niemowlęta w pierwszym roku życia. One przechorowują zwykle ciężko, bo z dusznością, ze skurczem oskrzeli, z dużą ilością zalegającej wydzieliny. Część z nich wymaga tlenoterapii, część wymaga wsparcia płynowego, w związku z tym zwykle wymagają hospitalizacji. Mniej jest infekcji jelitowych i różnych innych mniej zakaźnych chorób - mówi Partycja Harat-Smętek, ordynator słupskiej pediatrii.
Czas hospitalizacji to minimum siedem dób. - Czasami wypisujemy po czterech, gdy dziecko szybko dochodzi do siebie, aby zwolnić miejsca dla kolejnych chorych - mówi Beata Bigda-Świątek, ordynator pediatrii w szpitalu w Bytowie.
Pacjentów jest więcej niż przed rokiem, gdyż jest dużo dzieci ukraińskich. - Rzadko jest taki dzień, kiedy nie ma żadnego dziecka z Ukrainy. Dzisiaj w oddziale mamy czwórkę takich dzieci - mówi Harat-Smętek. - One chorują na te same schorzenia, co pozostałe dzieci. Nie spotkałam się, aby te dzieci trafiały z innymi chorobami niż pozostali pacjenci, z nietypową chorobą zakaźną, która u nas nie występuje.
Dobra wiadomość jest taka, że sporadycznie zdarzają się dzieci z grypą i COCID-19. - RSV wyparł inne wirusy. Grypy jeszcze nie było. Sezon na grypę będzie po sezonie na RSV. Covida było dużo we wrześniu i październiku. W ostatnim czasie zdecydowanie mniej. Wirusy wymieniają się i robią sobie miejsce - mówi ordynator słupskiej pediatrii.

Jak zmniejszyć liczbę zachorowań?

- Można nie posyłać dziecka do żłobka i do przedszkola, bo to jest główne źródło zachorowań, ale dobrze wiemy, że jest to konieczność dla rodziców, a przedszkole jest wskazane ze względów rozwojowych. Poza tym układ odpornościowy musi się nauczyć pewnych chorób. Przesada w żadną stronę nie jest dobra. Jeśli odizolujemy dziecko całkowicie, to jego organizm nie nauczy się walki z tymi infekcjami i jego układ odpornościowy będzie słabszy. Na pewno można zmniejszyć kontakt z dużą liczbą osób, chodzić na spacery na świeżym powietrzu na plac zabaw, ale niekoniecznie do zamkniętych sal zabaw, gdzie na małej powierzchni przebywa bardzo dużo dzieci. Niekoniecznie też na zakupy do centrum handlowego. Najważniejsze to zdrowy tryb życia, spacery, aktywność fizyczna, zdrowe odżywianie i w okresie jesienno zimowych suplementujemy witaminę D. Tyle wystarczy - radzi pani doktor.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza