Pensje nauczycieli po strajku. Niektórzy stracili nawet po 2000 zł

Nauczyciele dostają wynagrodzenie z góry, czyli na początku kwietnia na ich konta wpłynęły pieniądze za cały miesiąc, natomiast z początkiem maja otrzymali wynagrodzenie pomniejszone odpowiednio o dni, w których uczestniczyli w strajku oświatowym trwającym od 8 do 27 kwietnia.

Już w trakcie trwania strajku Krystyna Danilecka-Wojewódzka, prezydentka Słupska, ogłosiła publicznie, że nie będzie obcinać szkołom pieniędzy na wypłatę wynagrodzeń. Mówiła także o tym, że dyrektorzy będą mogli rozkładać „obcinane” kwoty na raty. - Ponieważ w tej ostatniej sprawie nie dostaliśmy żadnego oficjalnego pisma, to razem z nauczycielami zdecydowaliśmy, że zrobimy cięcie jednorazowe. W ten sposób na pewno nie złamałem dyscypliny budżetowej, choć zdaję sobie sobie sprawę, że takie ostre cięcie było mocno odczuwalne zwłaszcza przez osoby samotne lub małżeństwa nauczycielskie.

Strajkujący nauczyciele dyplomowani mogli stracić nawet do dwóch tysięcy zł - mówi dyrektor jednej z samorządowych szkół średnich w Słupsku. Jednak w niektórych szkołach dyrektorzy przyjmowali indywidualne prośby nauczycieli o rozłożenie „cięć” na raty. Związek Nauczycielstwa Polskiego przyjmuje od swoich członków wnioski o wypłaty zapomóg ze związkowej puli oraz apeluje do dyrektorów szkół o wypłatę zapomóg z zakładowych funduszy socjalnych.

Jest także blisko 8 mln zł, które zebrały osoby popierające strajk na rzecz nauczycieli bez przynależności związkowej. Pieniądze te znajdują się na koncie ZNP. Nauczyciele, którzy nie są członkami ZNP, powinni ściągnąć wniosek z jego strony internetowej. Następnie go wypełnić i złożyć w najbliższym biurze organizacji. Pieniądze będzie rozdzielać komitet społeczny, który postanowił, że po 500 zł dostaną pedagodzy, którzy strajkowali co najmniej 9 dni i dlatego znaleźli się w trudnej sytuacji materialnej.