Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pia Skrzyszowska królową wieczoru w Monachium! Złoto i srebro w pól godziny. Brąz sztafety 4x100 mężczyzn [WYNIKI, ZDJĘCIA 21.08]

Jakub Guder
Jakub Guder
Pawel Relikowski / Polska Press
PIA SKRZYSOWSKA, SZTAFETA 4x100 KOBIET, 4x100 MĘŻCZYZN (ME w lekkoatletyce, Monachium 2022, WYNIKI, ZDJĘCIA). „W tym roku piękniejszej niedzieli już nie będzie. I nie jest mi z tego powodu smutno” – napisał na Twitterze Marek Plawgo. Doprawdy – trudno było sobie wymarzyć lepsze zakończenie lekkoatletycznych mistrzostw Europy w Monachium. 21-letnia Pia Skrzyszowska została królową wieczoru zdobywając mistrzostwo Europy w biegu na 100m przez płotki, a pół godziny później dokładając do tego srebro w sztafecie 4x100m.

Pia Skrzyszowska była wśród faworytek biegu na 100m przez płotki. Miała jedną poważną rywalkę, Brytyjkę Cindy Sember, która na europejskich listach była szybsza od Polki o 0.01 setnych sekundy. Tylko że płotki nie wybaczają błędów. Sember pogubiła się i w finale wpadła na metę jako ostatnia. Tymczasem Polka była bezbłędna. Lewitowała nad kolejnymi przeszkodami. Była szybka, bezbłędna, skoncentrowana. Błyskawicznie wyszła na prowadzenie, a potem jeszcze dołożyła rywalkom. Jej czas – 12.53 – to najlepszy wynik złotej medalistki od 36 lat! Skrzyszowska jest też najmłodszą mistrzynią w historii.

To nie był jednak dla niej koniec startów tego wieczora. Dokładnie 38 minut po jej indywidualnym biegu (drugim tego dnia, bo wcześniej wygrała jeszcze półfinał płotków), miała biec jeszcze na pierwszej zmianie sztafety 4x100. Na taki pomysł wpadł trener Jacek Lewandowski, który zaprosił do drużyny także… Annę Kiełbasińską. Kiełbasińska na początku swojej kariery biegała krótsze dystanse. Gdy Polki poprzedni raz biły rekord kraju w 2010 roku, ona była rezerwową. Biało-czerwone miały zatem o medal bić się w kolejności: Skrzyszowska – Kiełbasińska – Popowicz-Drapała – Swoboda. To było zagranie va banque, bo Skrzyszowska ostatni raz w sztafecie biegała na igrzyskach w Tokio.
- Ile razy ćwiczyliśmy zmiany? Poproszę o inny zestaw pytań – uśmiechał się trener Lewandowski. - Z Anią trenowaliśmy na rozgrzewce. Z Pią – ani razu. Ten pomysł urodził się po eliminacjach. Stwierdziłam, że trzeba poszukać czegoś takiego, żeby walczyć o medal. Anka na mistrzostwach świata w Eugene była gotowa, żeby biec w tej sztafecie. Nie pozwolił jej program i inne sytuacje. Tutaj sama po finale 4x400 powiedziała, że wszystko jest ok. i może biegać. Jeśli chodzi o Pię, to dziś z jej tatą i trenerem zarazem ustaliliśmy, że będzie biegała. Problemem było to, że mieliśmy 38 minut. Dyrektor techniczny załatwił, że obsługa zaprowadziła ją z bieżni od razu do call roomu. Widziałam już, że w internecie są komentarze, że szaleństwo, że trzeci bieg w ciągu dnia... 30 minut to długa przerwa – zdradził kulisy całej sytuacji trener Lewandnowski, który ostatni medal w biegu rozstawnym zdobył 10 lat temu. - Trener Lisowski napisał do mnie, że trzeba mieć jaja, aby podjąć takie decyzje. Nie powiem, że na pewno wiedziałem, iż ta sztafeta mi „odda” tę decyzję. Było duże ryzyko, ale jak się ma cztery myślące osoby w sztafecie, to podadzą pałeczkę. Filozofii dużej nie ma. Może w innym ustawieniu byłoby pewniej, ale to taka sztafeta, że robi się 100 tys. zmian, a w jednym momencie nie wyjdzie. Mam świadomość, że to, co mówię, trochę we mnie uderza. Ktoś powie: po co trener, jak bez zmian można biegać sztafetę? W sporcie trzeba reagować na dane okoliczności – zadeklarował opiekun wicemistrzowskiej sztafety.

Same zawodniczki też były zaskoczone takim zestawienie. - Bardzo się stresowałam, gdy usłyszałam, w jakim składzie biegamy. To był bardzo odważny ruch – przyznała Ewa Swoboda, która przyprowadziła sztafetę na metę. Najbardziej doświadczona z całej ekipy Marika Popowicz-Drapała w pierwszej chwili… zaniemówiła. - Pierwszy moment był szokujący. Ania (Kiełbasińska) powiedziała: powiedz cokolwiek! Musiałam to przetrawić – powiedziała Popowicz-Drapała. - Ona siedziała i milczała. Nie chciała na mnie spojrzeć – śmiała się Kiełbasińska, która chętnie przytaknęła temu pomysłowi. - Kiedy dostałam taką spontaniczną propozycję od trenera Lewandowskiego, to stwierdziłyśmy: pewnie. W tym szaleństwie jest metoda. Wiedziałyśmy, że wszystkie byłyśmy szybkie w tym roku. Wiadomo, że było ryzyko. Wszystko, albo nic – uśmiechała się brązowa medalistka w biegu indywidualnym na 400m, która z Monachium wraca z trzema medalami. Przed nią tylko wielkie nazwiska na jedynych mistrzostwach Europy miały więcej niż dwa krążki: Szewińska, Kłobukowska, Walasiewicz i Ciepły.

Na bieżni zmiany wypadły bardzo dobrze. Nawet ta pierwsza Skrzyszowska – Kiełbasińska. Swoboda wypadła na ostatnią prostą druga i stało się jasne, że będziemy mieli srebrny medal. Zegar tymczasem wskazał nowy rekord Polski (42.61). Dodajmy, że pogubiły się rywalki, bo zarówno faworyzowane Brytyjki, jak i Francuzki zgubiły na zmianie pałeczkę. Ku uciesze publiki, wygrały Niemki.

Temu wyścigowi ze stanowiska telewizyjnego przyglądali się nasi sprinterzy, którzy chwilę wcześniej w swoim biegu sztafetowym zajęli trzecie miejsce i takę poprawili rekord kraju (38.15). Oni mieli zdecydowanie bardziej zgraną ekipę, bo razem trenują od dawna. To było widać na tartanie, bo pałeczka przekazywana była perfekcyjnie. Biegnący na ostatniej zmianie Dominik Kopeć do końca bronił podium prze Holendrem. Na mecie tak się wychylił do przodu, że aż się przewrócił i trochę poobdzierał. Nic to – w nagrodę miał brązowy medal mistrzostw Europy. Z przodu była Wielka Brytania i Francja.
- Do końca nie byłem pewny, czy zdobyliśmy medal. Wiedziałem, że jesteśmy w czubie i muszę się na końcu rzucić, bo chyba szliśmy ławą – opowiadał później Kopeć.

- To najwspanialszy moment w mojej karierze. Pierwszy medal seniorski. Spełniłem swoje marzenie – stwierdził najbardziej doświadczony z całej czwórki Przemysław Słowikowski. - Temat rekordu Polski przewijał się bardzo często. Już w 2016 roku w Amsterdamie pojawiały się głosy, że może bylibyśmy w stanie to zrobić. Teraz sen się ziścił. Jestem dumny z chłopaków, z siebie. Cieszę się, że wytrzymałem w tym wszystkim, bo moja kariera ma wzloty i upadki. Ten dzień to coś niesamowitego – dodał.

Polska zakończyła mistrzostwa Europy z 14 medalami na koncie i szóstym miejscem w klasyfikacji medalowej. To o dwa więcej niż cztery lata temu w Belinie, za to mamy o cztery złote medale mniej (tam siedem, tu trzy).

Jakub Guder, Monachium

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza