Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pieniądze na wypłaty zostawił w warzywniaku. "Apeluję, oddajcie je!"

Zbigniew Marecki
Pan Jacek M. (nazwisko do wiadomości redakcji) pojawił się wczoraj w naszej redakcji, bo uznał, że poprzez informację w gazecie może dotrzeć do człowieka, który zabrał 14 tysięcy zł przeznaczone na wypłaty dla jego pracowników.
Pan Jacek M. (nazwisko do wiadomości redakcji) pojawił się wczoraj w naszej redakcji, bo uznał, że poprzez informację w gazecie może dotrzeć do człowieka, który zabrał 14 tysięcy zł przeznaczone na wypłaty dla jego pracowników.
- Zgubiłem pieniądze na pensje dla pracowników. Liczę, że za waszym pośrednictwem uda mi się dotrzeć do osoby, które je wzięła. Może mi je odda - mówi Jacek M. ze Słupska.

Pan Jacek M. (nazwisko do wiadomości redakcji) pojawił się wczoraj w naszej redakcji, bo uznał, że poprzez informację w gazecie może dotrzeć do człowieka, który zabrał 14 tysięcy zł przeznaczone na wypłaty dla jego pracowników.

- W miniony wtorek ok. godz. 14 pobrałem te pieniądze z konta w słupskim oddziale Banku Ochrony Środowiska. Początkowo włożyłem je do kieszeni dresu, ale po chwili przełożyłem je do małej saszetki. Kilka minut później, wracając do domu, wstąpiłem do sklepu warzywnego na Starym Rynku. Zrobiłem tam małe zakupy. Szybko opuściłem sklep. Kilka minut później uświadomiłem sobie, że w sklepie zostawiłem saszetkę z pieniędzmi. Gdy wróciłem, już jej tam nie było - relacjonuje pan Jacek.

Nie oskarża pracownic sklepu, bo go znają i wie, że nie zabrałyby jego pieniędzy. Postanowił jednak sprawdzić, jaki obraz odnotował monitoring, który funkcjonuje na Starym Rynku.

- Oglądałem nagranie razem z pracownikiem, który obsługuje monitoring, ale nie zauważyłem, aby ktoś wynosił saszetkę - mówi pan Jacek.

Czy o swojej stracie poinformował policję?

- Nie, bo to nie ma sensu - odpowiada zdenerwowany pracodawca.

- Rzeczywiście nie mieliśmy takiego zgłoszenia - potwierdza Wojciech Bugiel, p.o. rzecznika prasowego słupskiej policji. Według niego zachowanie pana Jacka jest dziwne. - W takich sytuacjach trzeba dokonywać zgłoszenia. Nic temu panu nie zarzucam, ale w podobny sposób jak on zachowują się osoby, które z jakichś powodów chcą sobie wyrobić publicznie ważne dla nich usprawiedliwienie - dodaje rzecznik Bugiel.

Na prośbę pana Jacka podajemy jego numer kontaktowy - 694468700.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza