We wtorek pisaliśmy o bestialskiej próbie utopienia wilczura w rzece Słupi w Łosinie. Dzięki czujności przechodniów i szybkiej akcji słupskich strażaków zwierzę zostało uratowane. Jest pod opieką weterynarza w słupskim schronisku.
Wczoraj trafił tam też pies z ul. Kołłątaja w Słupsku. Po straż miejską zadzwonili sąsiedzi, którym szkoda było zwierzęcia. - Mieszkam na górze. Codziennie słyszałam jak ten pies wyje i kwili. Przez całe wakacje nie wypuszczali go nawet na dwór. Załatwiał się chyba w domu - opowiada pani Magda.
Pani Ewa widziała prawdziwe tortury na psie. - Kobieta nakłuwała go widelcem. To był koszmarny widok - mówi.
Mieszkanie właścicieli psa jest strasznie zaniedbane, typowa melina. Czuć odór alkoholu i odchodów. Wszyscy są zgodni, że psu lepiej będzie w schronisku. Cezary Ropiak ze słupskiego schroniska dla zwierząt przyjechał osobiście odebrać zwierzę. Właściciele nie stawiali oporu. Podpisali oświadczenie, że zgadzają się na umieszczenie psa w schronisku.
- Widać, że jest strasznie zaniedbany, wychudzony i zagłodzony. Jednak żadnych obrażeń zewnętrznych nie widziałem - mówi Ropiak.
Postępowania wobec oprawców nie będzie. - Trzeba byłoby to zgłosić na policję i przesłuchać świadków. A w takich sprawach pod nazwiskiem nikt nie chce mówić - wyjaśnia Ropiak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?