Uczniowie z maturalnej klasy tłumaczą, że piłeczka nie była wymierzona w nauczycielkę i doszło do nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Dyrektor szkoły Wojciech Gajewski nie dał wiary takim tłumaczeniom.
- To nie był pierwszy wybryk tych uczniów. Do tej pory usiłowaliśmy z nimi rozmawiać i stosować słowne upomnienia, ale nie było to skuteczne - mówi Gajewski.
Dlatego dyrekcja sięgnęła po bardziej radykalne środki.
- Będę konsekwentnie eliminował wszelkie przejawy niewłaściwego zachowania. Jeśli perswazja słowna nie wystarczy, będziemy prosić o pomoc policję - tłumaczy Gajewski.
Jednak zdaniem internauty, który poinformował nas o całym zajściu, dyrekcja wezwała policję, bo uderzona nauczycielka jest żoną policjanta: - Czy to nie jest nadużywanie władzy? Przy stłuczce na mieście na policję trzeba czekać nawet kilka godzin, a w tym przypadku była po paru minutach. Na dodatek przyjechali nawet funkcjonariusze z sekcji kryminalnej, którzy przesłuchiwali uczniów - napisał internauta.
Dyrektor szkoły przyznaje, że uderzona nauczycielka jest żoną policjanta, ale gdyby nią nie była, postąpiłby tak samo. - W ubiegłym roku mieliśmy podobną sytuację. Chodziło o innego ucznia i innego nauczyciela, ale również zdecydowałem się wezwać policjantów - tłumaczy.
Czy to oznacza, że szkoła nie radzi sobie z uczniami? - Radzi - odpowiada dyrektor. - Nauczyciele są funkcjonariuszami publicznymi, a dyrektor szkoły jest zobowiązany zagwarantować im bezpieczeństwo. Tak też uczyniłem, korzystając z dostępnych mi środków, do których między innymi można zaliczyć interwencję policji - zaznacza dyrektor.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?